Religia buduje w człowieku antagonistyczne, opresyjne, kompulsywne dwubiegunowe źródło zła.
Wiara wymiata z człowieka empatię, zostaje pustka i zło.
Nie ma już miejsca na litość, brak chwili na zrozumienie i akceptację. Wszystko plącze się wokół krzyża i cierpienia, a miłość jest złem. Człowiek łudzi się, że bóg jakiś jest jego wyzwoleniem, nadzieją na przetrwanie, choć zginie na ziemi i nic po nim nie zostanie.
Nie akceptuje inności, woli, która jest sprzeczna z jego systemem wartości, choć ten będzie zły i nawet będzie prowadził do śmierci. Będą relatywizować dobro ze złem, żeby się usprawiedliwić i odeprzeć myśli, że to ja robię zło.
Komentarze
Prześlij komentarz