Milion pytań

Teraz przystanąłem tu i mam milion pytań, choć nie wiem, o co zapytać.

Co jeżeli nie wyjdzie nam?

Czy już mam się czuć odpowiedzialny za Ciebie?

Czy mam drążyć skałę, a co jak ona już kocha?

Nie to nie skała, a delikatna ukochana.

Człowiek i kobieta.

Delikatna i wrażliwa.

Czy ona jest prawdziwa, na pewno?

Trzeba będzie powiedzieć tak albo nie.

Głęboko w samym środeczku krzyczy do mnie tak, ale czy to już ta chwila?

Przecież Cię nie znam, ale znam i rozmyślam o niej.

I to nie chmury, a twarda ziemia.

Serce bije, a już młody nie jestem. Nie czuję się młody, choć w duszy młodzieniec ze mnie.

Bardziej fizycznie stary, starzec ze mnie. Do lekarza muszę pójść, koniecznie.

Czy ona wie o tym, przecież wie?

Blisko być przy niej. Dotknąć rękę, co jak nie podołam? Brody nie zgolę i się odwrócę? Muszę, muszę walczyć.

Większe oblicze niż wojna. Wojna jest dla dzieci, a tu dorośli ludzie i nie ma o co walczyć, jest tylko uczucie. Walka o duszę.

A może to jest nienormalne – miłość jest nienormalna?

Kiedy jest prawdziwa. Jakże ubolewam, że nie spotkałem Cię wcześniej, kiedy miałem ze dwadzieścia lat.

Może to złe myślenie, abstrakcyjne. Nie wiem. Rzucić monetą? Nic nie wiem. Los i wyznacznik rzuconych kości ma powiedzieć, że kocha.

Jak kocha?

Ona już kocha.

Głęboko na umór, czy można inaczej?

Gdzie zamieszka, u mnie? Ale jak kocha, nie będzie stanowić znaczenia. Wszystko takie krytyczne. Kiedyś powiedziałbym, że bez znaczenia. Dziś każda minuta ma określenie i wartość.

Empatia wydaje się być u niej wielka. Na pewno nie jest idealna, nikt nie jest.

Muszę sprowokować do konfliktu, sprawdzić, ale jak kocha przykro jej będzie, czy powinienem zobaczyć jak sobie poradzi, ale po co? Jak się wzajemnie kocha, nie trzeba nic sprawdzić.

Na targu wiejskim nie kupuję kury, ale chciałbym wiedzieć, czy ustąpi, a może ja powinienem być pierwszy. Pisała wcześniej, że kompromis. 

Co jeżeli się zmieni? Mam takie cierpkie pytania, ale widzę, że jest szczera, aż nie wierzę, że jest prawdziwa.

Co jeżeli pod butem mnie zgniecie i będzie deptać, co jeżeli się oszukam i jakże te pytania są okropne – ona musi mieć podobne problemy. Świat taki jest, czasem nie widać, lecz okropny u samej swojej podstawy.

Kochana jest. Wierzę. Ufam, nie mogę a muszę.

Tylko czy mi wolno przyjść do niej?

Nikt nie zabroni.

Może jestem błędem, pomyłką, w głowie mam pustynię, bezbrzeżne morze.

Horyzont w oddali.

Piszę wiersze, ale jeszcze nic nie napisałem, nie że nigdy wcześniej, bo nie wiem co się dzieje, teraz kiedy ona jest w oddali.

Wierszem życie pisane.

Eony pytań i odpowiedzi. Dać serce, niech się cieszy, niech rośnie jej szczęście. Jakże piękne, kiedy się cieszy.

Nie będzie lekko, bo mam ostatnią minutę, żeby powiedzieć, co chce.
Ostatnią sekundę, bo potem będzie za późno, potem już będzie ze mną, bądź nie.

Już teraz ciężko powiedzieć jej nie, już teraz trzeba powiedzieć tak. Alternatywa tylko jedna. Jedyna, moja kochana.
Jest przede mną ściana, rzekłbym, że mur, żelbetonowe monstrum, które muszę otworzyć. Skruszyć, posprzątać. Musi mnie zrozumieć. Ciężko zrozumieć, kiedy się kocha. Wtedy wszystko jest niejasne. 

Jasne jest tylko spełnić miłość.

Czasu nie ma. Nie ma jednej chwili, a jeżeli podołam, będzie będę miał serce.
Ciężko opowiadać, co stało mi się w życiu, a długą opowieść napisać mi zostało. Jeżeli zrozumie, będzie moja, jeżeli nie, mnie chyba nie będzie już na zawsze, bo po co miałbym żyć bez niej?
Za wcześnie, za szybko się dzieje. Niepotrzebnie i głupio. Irracjonalnie. Płatki kwiecistej duszy odpadły.
Masa krytyczna, zadanie niełatwe, ale mam potrzebę, wielką ochotę, bezlitosne pragnienie.

Transgresje.

Potem na dobre i na złe. Czy odważysz się powiedzieć nie? Odwrócić głowę, sekundy na decyzję. Co ona na to? Oszalała, wiem, że jest szalona, za serce odda serce, Boga oszuka i niech mnie już przytuli. Mocno do siebie, do swej duszy.
Nie to się nie powinno dziać, jest za wcześnie. Jutro przyjdzie otrzeźwienie i milion pytań, co jeżeli takie nie nadejdzie? Nie będzie pytań, tylko kwiecista łąka, krzycząca tak, tak, tak, chcę Cię.
Wtedy już będzie za późno powiedzieć nie, wtedy będzie już tak, na dobre i na złe, do końca naszych dni.
Dlaczego człowiek musi się tak nacierpieć, dlaczego w nim tyle uprzedzeń, wszystkich słabości góra, nie prościej nie pytać się i brać jak jest?

Gdzie odpowiedzialność, która droga?
Droga kiedy będzie w białej sukni z kwiecistym welonem. Czy to się nam uda? Jakże chciałbym dać duszę i zabrać do siebie, patrzeć w jej oczy, a potem powiedzieć jestem.

Mam wielki problem, ona nawet nie wie, jak wielki, ale działać muszę, bo inaczej będę cierpieć katusze. Jeżeli się uda przeciwstawić, droga będzie otwarta, wtedy przyjdę do niej.

Nie pytaj dlaczego, pytaj. Nie mam nic do ukrycia, co będzie to będzie.
Wodzirej ze mnie trochę, ale to jej słowo najważniejsze.
Co myśli? Na pewno myśli. Boi się i jest przerażona. Płacze, cierpi, była skrzywdzona. Co jak powie do mnie nie? Nie chcę Cię. Nie mój typ jesteś, nie rozumiem Cię. Napiszę kilka wierszy. Smutnych i bolesnych, o cierpieniu jej, ale niech nie cierpi.

Wszystko zależy od werdyktu i wyroku, jaki życie mi poda. Od tego wszystko zależy, choć mogę kochać nad życie. Wiem, że to ciężko zrozumieć, bo brodzę we mgle.
Pytaj mnie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego kobiety głosują na Konfederację?

Koty

Górska wycieczka