Górska wycieczka

Marzę o górach.
Chcę do nich wrócić i oglądać wierzchołki śniegiem okryte i w chmurach schowane.
Przejechać poprzez kolejne przełęcze i mosty. Zobaczyć leniące się na stokach jelonki i kozice. Niedźwiedzia, który przechodzi przez drogę.
Odkryć nowe leśne gaje i przełęczy błyszczące potoki. Odbijające się w świetle księżyca górskie stawy i górskie jeziora. Świecące światełka z domów w głębi oddalonych miasteczek. Napić się wody ze źródła i odetchnąć górskim powietrzem.




Jakie są góry, zastanawiam się, bo przecież to nie tylko piękne widoki.

Góry to także schody.

Schody, jako homonim, po których idąc codziennie, pokonujemy kolejne stopnie. Stopnie, są trudami życia. Niektóre czasem są za wysokie, jak poniektóre góry i ich szczyty.
Gdzieś zawsze napotkamy stopnie i idziemy po nich, bo pragniemy, a innym razem musimy dotrzeć do jakiegoś celu. Czasem zatrzymamy się u podnóża góry, bowiem sił na więcej nie mamy, ochoty albo czasu.
Kiedy odmówimy po schodach chodzenia, nagle staniemy w miejscu. Miejsce nie musi być najgorsze, a jeżeli mamy trochę  ochoty, usiądziemy przy stoliku i poprosimy kelnera o trochę słodyczy albo filiżankę espresso.
Wybieram wielki kubeł espresso zmieszany z marzeniami, nad którymi można się pochylić i pomyśleć, że jutro też będzie dzień. Tylko po co mi tyle energii? Bez energii nie przetrwam dnia albo pójdę spać. W nocy się obudzę i zaczną mi się tworzyć koszmary w głowie, bo nad ranem poczuję się zmęczony i śpiący. Kolejnego dnia nie wystarczy kubeł espresso. Amfetaminy też nie mogę, bo by serce nie wytrzymało i znalazłbym się w grobie. Jeżeli się wyśpię, kolejny dzień będzie taki sam, jak ten dzisiejszy albo zupełnie inny, niespodziewany, czasem zły lub dobry.
Dzień zamieni się w rok i całe nasze życie, w którym ciągle mimo własnej woli pokonujemy jakieś schody. Schody do domu, sklepu, sali uciech a może jakichś marzeń.


Górska wycieczka nie jest tylko wspinaczką na szczyty, to także nasze życiowe dylematy. Możemy próbować wspinać się na szczyty albo przechadzać się gdzieś w dolinach pomiędzy wierzchołkami gór i podziwiać piękne widoki. Tak samo w życiu nie trzeba się wspinać, ale wtedy nie osiągniemy żadnego celu, aczkolwiek to nie jest najważniejsze. Wspinając się wysoko, będziemy zaabsorbowani wspinaczką i nie poznamy uroków gór, jakie moglibyśmy podziwiać z dołu. Dopóki nie znajdziemy się na szczycie, nie będzie nam dane skupić się na czarach życia. Jeżeli pomimo wspinaczki nam się nie uda, albowiem skalna ściana była za stroma, stracimy swoje życie. Zmarnujemy je bezpowrotnie i jak już zamkniemy oczy, nic nam nie pozostanie więcej. Warto przed wspinaczką zastanowić się, czy jednak warto, aż tak poświęcać życie na wspinaczkę. W górach, tych fizycznych, jest o wiele łatwiej, bo w końcu z naszym uporem znajdziemy się na szczycie, a w życiu te szczyty są tak wysokie, że nawet jak wejdziemy na jeden, zaraz będziemy chcieli wejść na kolejny i następny. W końcu znów nasze życie spędzimy na wspinaczce, a nie cieszeniu się widokami i tym, że żyjemy. Wkręcimy się w wyścig szczurów i gdy już będzie koniec, nagle okaże się, że nic nie osiągnęliśmy w życiu, choć jesteśmy bardzo wysoko.
Mój wywód jest dekadencki, niektórzy określą go jako „slow life”, ale czy tak nie będzie lepiej? Slow może przerodzić się w biedę, a wtedy również stracimy życie, bo okaże się, iże nic nie osiągnęliśmy w życiu.
Nie ma doskonałej recepty na to wszystko, ale na pewno warto wziąć sobie do głęboko do serca myśl o tym, co teraz nas czeka i w szczurzym wyścigu zwolnić, czy nawet się zatrzymać, żeby poczuć trochę wolności i satysfakcji z życia.



Kiedy staniemy, poczujemy wolności zew, bo do niczego nie będziemy zmuszeni. Znajdziemy czas nie tylko na nasze codzienne obowiązki, ale też na oddech i poszukiwanie zagubionych myśli i spełnienia marzeń, o ile jakieś kiedykolwiek mieliśmy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego kobiety głosują na Konfederację?

Koty