Operator narodowy

Po wprowadzeniu 5G rządowi Rzeczpospolitej przyszły pomysły na to, żeby zbudować operatora narodowego, który będzie świadczył nam wszystkim swoje niesamowite usługi internetowe. Sama radość, kiedy urzędnicy pokochają wszystko, co o nas wiedzą. Nie będzie więcej pytań, gdzie pani była albo czyja to kochanka bądź kochanek, wszystko będzie jawne. Żadne narzędzia szpiegowskie nie będą potrzebne, żaden Pegasus, kiedy wszystko będzie dostępne od ręki.

Wiele osób w ogóle się nie przejmuje tym, że jakiś urzędnik może mieć ochotę przeglądać jego dane. Napisze albo powie, że nic złego nie robi i nic nie ma na sumieniu.
Bardzo mnie to irytuje, bo chyba świadczy o braku wyobraźni, niewiedzy, nieokiełznania przeszłej historii.
Również niczego złego nie robię, ale mogę.
Nie kradnę, nawet bitcoinów nie kupuję, nie używam narkotyków, ale mam dzieci. Dorastających licealistów, którym psikusy w głowie, jak to młodzież, czasem głupie, nie będąc przy tym świadomym, co robią. Dzieciaki są odpowiedzialne, ale lepiej chuchać na zimne, bo jak sam byłem w wieku niemowlęco-licealnym miałem wiele za uszami. Na szczęście nastolatkiem byłem w czasach totalnej zawieruchy po upadku komuny, gdzie nawet policji nie było i miałem wiele niegrzecznych pomysłów oraz rzeczy za uszami, a to z kolei pozwoliło mi wyrobić moje postawy społeczne, w sumie wyszedłem na człowieka bardzo uczciwego, a mimo wszystko czasem w życiu są jakieś problemy.
Ostatnio miałem problem z kominiarzem, który przez kilka lat przychodził do mnie do domu i nie było w tym dziwnego, bo rzetelnie wykonywał swoją pracę, dokładnie czyścił i konserwował\ przewody kominowe, dawał na papierku przegląd kominiarski i starannie wypełniony rachunek. Jakżem oczy otworzył, kiedy widzę policjanta przed furtką, który opowiada historię, nie mordercy, ale właśnie kominiarza, który nie robił nic nadzwyczajnego, uczciwie czyścił ludziom kominy. Uprzednio, zanim zaczął czyścić kominy u mnie, został wyrzucony z firmy, która go zatrudniała, więc sprawy wziął we własne ręce i na własny rachunek wykonywał pracę. Nie było w tym nic dziwnego, bo tak przecież ludzie zaczynają własne biznesy, tylko że przy tym nie założył własnej działalności gospodarczej i rachunki, które rzetelnie wypisywał, nie miały żadnej wartości i były oszustwem skarbowym. Jaki absurd, a co stałoby się ze mną, za brak świadomości w stalinowskich czasach zaraz opiszę.
Przed chwilą czytałem wywiad ze skazanym w zbrodni w Miłoszycach i mam mieszane uczucia. Jakby ktoś nie kojarzył, to słynna sprawa zabójstwa piętnastolatki, za co został niesłusznie skazany Tomasz Komenda. Tomasz też nie miał nic do ukrycia, to był zwykły chłopak z ulicy. Taki sam, jak większość obywateli naszego państwa, lecz został skazany i wiele lat przesiedział w więzieniu, w sumie całą swoją młodość.

Nie będę wnikał w sprawę dziewczynki, jej przebieg i zawiłości, bo teraz to nie jest odpowiednie miejsce na takie dywagacje, tylko staram się uświadomić, zwracam uwagę, że w świecie totalnej inwigilacji nie ma niewinnych. W owym czasie, kiedy skazywano Pana Tomasza, prokuratorem generalnym był Lech Kaczyński, ten sam, który później został prezydentem i zginął w katastrofie lotniczej. Ów Lech Kaczyński był taki trochę w gorącej wodzie kompany, bardzo naciskał na różne sprawy, również w sprawie z Miłoszyc, co skończyło się skazaniem niewinnego człowieka. Później naciskał na pilotów, a jak nie chcieli się podporządkować, musieli liczyć się z utratą pracy, potem w sumie w konsekwencji ostatni lot Lecha Kaczyńskiego odbył się bez pilota na pokładzie.
W świecie totalnej inwigilacji każdy jest winny, tak było w ZSRR w czasach, kiedy stalinowska bezpieka prześladowała społeczeństwo rosyjskie, a często było się winnym nie za to, że tylko było się na zachodzie albo wyszło z obozu dla więźniów wojennych lub miało inne poglądy polityczne, a jeszcze częściej nie za to, że popełniło się zbrodnię, ale za możliwość jej dokonania, ażeby zrozumieć, co próbuję przytoczyć, wystarczy przeczytać "Archipelag Gułag" Sołżenicyna.
Mając na uwadze tamte czasy, należy do tego poruszyć wyobraźnię i przenieść tamte zbrodnie do współczesnego świata wyposażonego we współczesną elektronikę. Zaraz głowa zaczyna boleć, jak tylko o tym myślę. Gdyby w ten schemat wpisać wcześniej opisanego kominiarza? W tamtych czasach, by mnie nikt nie pytał, czy jestem winny, czy nie i dostałbym wieloletni wyrok w łagrach. Na zasadach panujących w tamtym systemie każdy, ale to każdy był potencjalnie winny, a śledczy mógł wiele, nawet z czyjegoś życia zrobić zabawę, a nawet musiał, terminy napięte. Także mógł skazać kogoś dla własnej satysfakcji, a za sumiennie wykonywaną pracę dostać odznaczenie albo nawet awans, ale też z drugiej strony, kiedy nie wykazał się wystarczająco, mógł sam zostać skazany. Większość śledczych z tamtych czasów również straciła własne życie, razem z Berią i innymi potworami. Za skazanego, w sumie bez sądu i prawa do obrony, wolnego sądu śledczy dostawali awanse i różne przywileje. Ogromny mechanizm nieludzkiej patologii więziennej, bo skazany mógł zostać ktoś, kto popełnił jakiś błąd, co jeszcze jakoś można było wytłumaczyć, bo w imię Związku Radzieckiego, ale nie zawsze tak było, a co jeżeli winny miał ładną żonę albo posiadał mieszkanie, bądź rzecz, którą posiąść zapragnął śledczy? Wtedy śledczy bez większego wysiłku szukał winy, którą skazany mógł popełnić. Skazany przeszedł szereg tortur i przyznał się do wszystkiego, nawet do tego, że był na Marsie. Ci, którzy mieli siłę się oprzeć, było niewielu, dosłownie jeden na stu.

Teraz tylko tamtejszą rzeczywistość przenieśmy do dzisiejszego świata i wyobraźmy sobie schemat totalnej inwigilacji wspieranej elektroniką, telefonami, etc. Opozycjoniści, biznesmeni, szaraki, na każdego może trafić. Ktoś czasem się zgubi bądź czegoś szuka, bez sensu przechodził w jakimś miejscu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego kobiety głosują na Konfederację?

Koty

Górska wycieczka