Drogi religiancie
***
Drogi człowiecze, który wyszedłeś z kościoła i myślisz o bogu, chodzi ci o tego biblijnego satrapę, który nienawidzi ludzi, przeklina ich, grozi im, straszy, że będzie karał dzieci do czwartego pokolenia, morduje ich, robi im potop, bo się zdenerwował? Dobry ojciec nie bije i morduje własnych dzieci, tylko wychowuje i daje przykład, a ten mści się na ludzkości, przykładem Sodoma i Gomora, gdzie niszczy miasta i zabija ludzi.
Zastanawiam się, może ten satrapa jest ułomny i nie potrafi?
Skoro tak, to, jak stworzył świat? Fakt, świat nie jest doskonały, ale tak patrząc na cały wszechświat, niewiele brakuje mu do ideału, tylko to nie było jego roba, bo jego nie ma. Bóg nie stworzył nic, świat sam powstał, ale że coś jest niewytłumaczalne, nie oznacza od razu, że są w ogóle jacyś bogowie. Bogowie jak już zostali stworzeni przez ludzi. Człowiek od zarania dziejów próbował stworzyć sobie jakiegoś boga, bo nie rozumiał, jak powstało życie, nie rozumiał zjawisk na niebie, na ziemi, a nawet kim jest i co robi, zadawał sobie pytania i wymyślił. W strachu syntetyzował różne zjawiska przyrodnicze razem z przypadkowymi wydarzeniami dotyczącymi jego życia i sobie wymyślił boga. Jakby przeanalizować schemat powstawania najstarszych religii, widać tylko kontynuację i wspólne cechy religii hebrajskiej z resztą.
Naszym bogiem jest Słońce, bo to one dało życie na ziemi, ale to nie mam nic wspólnego z bóstwem, które człowiek sobie wyobraża, a nawet nie ma prawa sobie wyobrażać, tak mówią słowa biblijnego dekalogu. Świat powstał od wielkiego wybuchu i to utworzenie się wszechświata możemy światło nazywać bogiem, a Słońce ojcem i Ziemię matką. Jak zgrabnie trójca się ułożyła, a przecież to przypadek, bo nie wiadomo, co były przyczyną i jak powstał wszechświat. Spotkałem się z teorią, że wszechświat jest ciągłem kolejnych wybuchów, na co naukowcy nawet znaleźli dowody, ale nie przytoczę konkretów, nie piszę pracy naukowej, tak wyczytałem. Wyobrażam sobie to tak, że kiedyś za miliardy lat się wszystko wypali, zgasną wszystkie słońca, czyli wypalą się gwiazdy, świat stanie w bezruchu i grawitacja zacznie ściągać materię do centralnego punktu i ściągać się ku siebie. Kiedy materia się nagromadzi wystarczająco mocno, znów nastąpi wybuch, powstaną nowe gwiazdy i jakieś słońce, może gdzieś będzie kolejne życie. W tej kwestii niestety moja wyobraźnia jest ograniczona, nie jestem fizykiem, choć czasem czytam o różnych dziwnych teoriach np. teorii strun i bran o tym, jak wygląda i jak tworzył się świat, ale w tym wszystkim nie ma boga, takiego jak człowiek sobie wyobraża.
Człowieku, zacznij myśleć i spójrz krytycznie na wiarę, której źródłem jest Biblia, a potem weź skup się na tym, że boga nie ma, przestań i ochłoń, bo światło twoje, twoje wyobrażenie o bogu oraz stworzenie świata, byłoby inne i życie nasze również. Świat byłby inny i sprawiedliwy, my sami byśmy byli inni, bo co człowiek winny, że jeden się wychowa w takich okolicznościach, a drugi w innych? Każdy będzie inny, jednemu ktoś będzie robił krzywdę, a potem będzie zły, drugi dostanie prawidłowe wychowanie i umrze jako człowiek sprawiedliwy. Niesprawiedliwości tyle na ziemi, nienawiści z tego światła, które sobie wyobrażasz widzę, a im więcej kościoła, tym gorzej, im bardziej w nim tańczą na przykład politycy, tym bardziej kradną, i tak, że lepiej nie wspominać, bo również mordują i gwałcą.
Brak logiki i rozumowania wśród wierzących mnie nie dziwi, bo to pewien rodzaj choroby umysłowej wpajanej od małego dziecka, zresztą sam to przechodziłem i niech wiedzą, że inni na te ich światełko zupełnie inaczej patrzą, bardziej jak zło i morowe powietrze, a to skłania do tego, żeby być ateistą.
I jeszcze na koniec chciałbym dodać, że religia chrześcijańska niesie za sobą zło. Uczy nienawiści do inności, innych ludzi. Niby są słowa Chrystusa o zrozumieniu, tylko nikt ich nie słucha. One są tylko po to, żeby ukoić ludzką niesprawiedliwość i nienawiść, bo skoro był Jezus, to my możemy mordować imigrantów, zostawiać nieprzystosowanych ludzi na mrozie, żeby zamarzali i ginęli tam.
Bez wątpienia Hitlerowi kościół dał władzę, a jego nienawiść wzięła się z tego, że go ojciec katował i skrzywił pojmowanie świata przez niesprawiedliwość widzianą dziecięcą psychiką. Przemoc domowa urosła do rangi sprawiedliwości dziejowej. Jeden wódz, jeden bóg, jedna wiara, jeden naród, faszyzm i nazizm.
Stalin to następy gagatek, który się na księdza kształcił, gdzie był traktowany gorzej niż szmata do podłogi, co później przyniosło skutki opłakane, bo wtedy nauczył się nienawiści do ludzi, sadyzmu i czerpania cynicznej satysfakcji z cierpienia ludzkiego. Wymordował miliony swoich rodaków w imię własnych wizji, stworzenia tworu nieprzyjaznego dla rodziny i człowieka.
Mao buddysta i kolejny dyktator, kolejny i za każdym razem jakaś religia u boku.
Każdego satrapę łączy jeden wspólny wątek, swoją satrapię, pociąg do autorytaryzmu i nienawiść do ludzi wynieśli ze swojej religii.
Nie ma bogów, to tylko ludzka wyobraźnia, czego dowodem jest Biblia i strach przed śmiercią.
Komentarze
Prześlij komentarz