Normy moralne kościoła


Normy moralne, czym one są, ale jeżeli one stały się gwałtem, a później były nawet symbolem nienawiści i palenia kobiet z kotami na stosie, bo przecież takie były, o to słowo kościoła, a w niczym innym słowo pańskie. Moralne nauczanie przez zbrodniczą organizację mającą krew na rękach nie ma sensu. Podświadomie uniemożliwia wiarę i dobre intencje organizacji, czy nawet sekty zhańbionej przemocą i nienawiścią. Smaku dodają wyprawy krzyżowe, mordercze bitwy, żeby zabijać i wojny papieży, ale też ich skandaliczne poza obyczajowe zachowanie jasno wskazuje, iż nie ma żadnej nauki płynącej z kościoła.



Jeżeli chcesz zrobić coś dla kogoś innego, nie robiąc zupełnie nic, pomódl się za niego.
Nie wiem, czy już, ale wydaje mi się, że taka postawa to pierwszy krok do zła, którym jest ignorancja oraz relatywizowania dobroci. Dobrocią nie jest modlitwa, bo ona nie przynosi żadnych pozytywnych skutków.




Następna sprawa, wiara odciąga od świata, życia i ludzi. Człowiek ma wewnętrzną potrzebę czynienia dobra, sprawia mu to przyjemność, a religia stoi na przeszkodzie, bo zamiast skupić się na dobroci, budowie dobrych stosunków choćby z sąsiadami, całe swoje dobro ludzkie kierują na wiarę i bogów. Kiedyś skończą się modlić, zaczynają czynić zło, bo już wykorzystali energię, która była przeznaczona na czynienie dobra. Tak jak nasz rząd w Rzeczpospolitej, który tańczy z Rydzykiem, a jak nikt nie widzi, kradnie i inne świństwa robi za naszymi plecami.



Ostatni, a właściwie jeden z aspektów wiary jest taki, że każdy podświadomie wie iże wiara, bogowie to oszustwo, że nie ma takiej możliwości, iści życie, było po śmierci, lecz kłamstwo powtarzane wiele razy staje się prawdą, doktryną, drogą. Zanim kłamstwo stanie się prawdą, jest pierwszym wyłomem i znakiem informującym, że kłamstwo i fałszywe oblicze nie jest czymś złym. Jak dziecko, które pierwszy raz w życiu spotyka się z kłamstwem, kiedy rodzice mówią mu o wierze.



Wiara i dobroć to oksymoron.
Wiara, nie jest czymś dobrym,  a tym bardziej biblijna, w szczególności starotestamentowa, w której tamtejszy bóg jest przedstawiony jako apodyktyczny satrapa, który karze i morduje, bo ma takie kaprysy. Jakby karać dzieci za to, że próbują, dotykają i czują. Warto zwrócić uwagę na to, że Dekalog wyklucza istnienie Jezusa, a jak się nad tym głębiej zastanowić i rozważać o tym można dojść do dziwnych wniosków nieprzychylnych osobom wierzącym. Moje wnioski są takie, że starotestamentowy bóg jest złym męskim satrapą, a jego syn nim nie jest, bo jest szatanem, który czyni dobro. Morderstwa wykonane przez starotestamentowego boga na ludzkości, czy potop, historia Arki Noego, świadczą o mojej tezie, a słowa Jezusa z Ewangelii wg św. Jana „44 Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa”, są tylko kolejnym powodem, żeby tak zakładać.  Takie wyciągam wnioski, ze słów napisanych Biblii, która jest schizofrenią racjonalnego umysłu. Irracjonalną aberracją stanu zrozumienia, co wyklucza ją jako prawdę, a to sprawia, że wiara staje się pusta, bez boga, bez sensu. Została zapisana ludzkim piórem, które w dalekiej przeszłości nie miało pojęcia o współczesnej jak dla nas psychologii.



Możemy wierzyć, że naszym bogiem jest Słońce, ale nie starotestamentowe bóstwo, Jezus, czy Maryja. Słońce bogiem poniekąd jest, to jego promienie stworzyło życie na naszej Ziemi, która jest naszą matką. Powinniśmy skupić się na opiece polegającej na dbaniu o naszą matkę Ziemię i naszemu ojcu Słońcu. To bardzo trudne, bo ludzie zrobią wszystko, żeby zniszczyć życie. Wierzą w Apokalipsę św. Jana i nie odpuszczą, dopóki żyje jakiś człowiek na Ziemi, aczkolwiek jest szansa na to, żeby ludzkość się ocknęła i zaczęła walczyć o życie na naszej planecie. Drogą do tego jest ateizacja całego świata, odejście od guseł i wszelakiej wiary.



Muszę niestety przyznać iże ludzki umysł oraz jego natura jest ułomna. Słowa, które napisałem w tym tekście, są słabe, mizerne jak demokracja w Polsce, której nie ma jak obronić, bo musieliby wyjść wszyscy na ulicę i trwać na niej do czasu, aż upadnie władza w tym kraju. To tylko jedno państwo, ażeby przekonać ludzi na całym świecie, potrzeba więcej pracy i wsparcia, lecz nie łudzę się, że nikt nie poda mi ręki, ale też słusznie, bo skazani jesteśmy na wyginięcie.

Człowiek pozbawiony wiary będzie szukał innych bogów, żeby wykorzystać innych ludzi i mieć z tego dobre apanaże i władzę.

Zostaje nam piekło i skazanie na śmierć wszystkich ludzi. Wyginiemy na skutek zmian klimatycznych, które doprawimy bronią, może nuklearną albo jeszcze gorszą.
Naszym drugim bogiem jest wojna i nienawiść. Poniekąd doszukuję się początku jej w religiach, które stworzyliśmy.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego kobiety głosują na Konfederację?

Koty

Górska wycieczka