Posty

Wyświetlanie postów z 2023

Wyniki wyborów

 Wyniki wyborów, są rozczarowujące. Katoliban wygrał, przegrała normalność, przegrały kobiety, przegrała inność i osoboby LGBT. Przegrała chęć zmian oraz Lewica, a także Zieloni. Nie będzie aborcji na żądanie i porządku z klauzulą sumienia, nie będzie związków jednopłciowych, a już na pewno małżeństw jednopłciowych. Dla kogo to państwo będzie? Dla korporacji i niezadowolenia społecznego.  Nawet nie liczyłbym na zmiany w edukacji  KO nie będzie mogła sama rządzić, 

Daleko za morzem

Tam gdzieś daleko za morzem, za fiordami, za nami, za horyzontem, za niebem moja dusza się unosi i patrzy na Ciebie Trzyma Twoją gwiazdkę i wywija się w uniesieniu na niebie Znalazłem się w edenie, gdzie są słoneczne promienie Niebo jest zielone a w głowie jest wszystko czerwone Głodny, spragniony, zapomniał, że wczoraj mówił androny Dziś już jest nie tym samym wytworem Wczoraj był nikim, teraz jest panem, bo posiał własną duszę na rzecz Twojej Miłości wielkiej do pewnej Pani, co mu w sercu drzwi otworzyła i szybko wbiegła do środka Zamieszkała i porządki swoje zrobiła Posprzątała i podłogę swoją miłością umyła Teraz lustro lśni, a on śni o smaku jej ust Szatan go korci, Ewy jabłko chce zjeść Ewa jego zjeść Kiedy już się nawzajem spałaszują, nasycą ciałem, będą jak dwa motyle Polecą razem, do góry, spadną na dół i wzniosą się w tańcu Zatańczą ze sobą i potem już dochodzić miłości praw będą Szaleć w objęciu i doznać wybuchów, skurczy, uścisków oraz wrażeń Obłęd, czar i magia Zarazem w j...

Gorąco

Kwiaty we mnie zakwitły Uczucia się rozpromieniły Motyle wybiegły Trawy wyrosły Życie się otworzyło Zapomniałem jak się nazywam Nie wiem kim teraz jestem Stałem się niebem Promieniem słońca i tchnieniem Miłości wezwaniem W środku się palę Płoną wszystkie myśli Spalają mnie nuty Wielkie ognisko płonie Rozgrzewam serce Twoje

Szczęśliwy dzień

Zobacz jak księżyc rozświetlił nam drogę Zobacz, jaki zaczął się piękny dzień Zobacz jak słońce ociepliło serce nasze Cudownego dnia pogoda na twarzy się uśmiecha Kwitnące kwiatki, młode listki jak nasza miłość Zielony cały świat, kolorowe niebo i kochanie nasze

Religijne czarownice

"W amerykańskim liceum odbyła się lekcja, której tematem były procesy czarownic w Salem. Nauczyciel zapowiedział, że uczniowie zagrają w grę. - Każdemu z was szepnę na ucho, czy jest czarownicą, czy zwykłą osobą. Waszym celem jest zbudowanie jak największej grupy, w której NIE ma czarownicy. Jeśli na koniec okaże się, że w grupie znajduje się choć jedna czarownica – wszyscy uczniowie z tej grupy dostają ocenę niedostateczną. Nastolatkowie zaczęli przesłuchiwać i badać się wzajemnie. Kto jest czarownicą? Kogo nie przyjąć do swojego grona, by nie oblać? Po pewnym czasie utworzyła się jedna dość duża grupa, ale większość uczniów podzieliła się na małe, zamknięte grupy, odrzucając każdego, kto ich zdaniem wywoływał choćby cień podejrzenia. Koniec gry! – powiedział nauczyciel - Teraz wszystkie czarownice, proszę, podnieście ręce! Nikt nie podniósł. Uczniowie byli zdezorientowani. „Bez sensu ta gra, nauczyciel wszystko schrzanił!” Ja? - odpowiedział nauczyciel – A czy w Salem były czar...

Czas miłości

Obraz
  Mowa moja wierszem w krainę słów i marzeń wprowadza Miłość przywołuje razem z różami Kocham dla kocham Każdy dzień jak tydzień, każda minuta jak rok, sekunda niby meandry czasu Są obok a w oddali, choć razem i wpatrują w oczy, choć ledwie słyszą głosy Jedynie chcemy się kochać i być obok siebie To aż tak sporo? Nie, to tylko kropelka bezbrzeżnych marzeń, głębokich snów i serca zjawisk To tylko tak mało, choć wszystkim dla tych marzeń Zakochanie Lecz niezmierzona miłość gwiazd spiętych ze sobą będzie w złączeniu trwać Mija dzień, tydzień, miesiąc, życie ucieka Kłody leżą pod nogami, wielkie, ogromne i przerwać potoku nie można a marzeń tyle, lecz czasu niewiele Coraz mniej, coraz rzadziej, dryluje nas chwila samotna, choć w zespoleniu, choć jedno przy drugim, drugie przy pierwszym Czeka na niepotomną chwilę Kocham dla kocham Pękają tamy, woda umysły zalewa, słońce jeszcze za horyzontem i wstać nie może Wstanie, bowiem jest wiara na lepszy koniec, ten jeden jedyny, bezprecedensowa ...

Zło okrutne

  Belzebuba i diabła spotykam w lesie – w gąszczu siedzą dwa kamraty Podkładają kłody pod nogi moje, na ręce kajdany zakładają i zabijają Strach zasieją i zgorszenie, upiory w głowie siedzą i różne klamoty Zostaje tylko trochę lub nic, ślad zanika po myśli mej dwojakiej Zło się czai wszędzie nie tylko w paprociach i drzewach się chowa Ono siedzi w człowieku, chorobie a niekiedy w androidowym robocie Maszynie do zabijania życia na naszej planecie, w naszym domu Na trawniku lub nawet w kominku, gdzie piekielne ciepło stopi ciało Wszak tylko tyle z nas zostało, trochę popiołu, kawa i papierosy

Dla Reniusi

 Coś miłego, coś fajnego, coś dla Reni wspaniałego. Różowego, kwiecistego, kolorowego, bombowego w zakamarkach miłości jej jedynej, na początku i końcu duszy, smaku i szczęścia. Wszak ona jest punktem programu, miłosnego scenariusza i szczęśliwego początku oraz końca dla niej i dla niego. Na słonecznej plaży w promieniach księżycowego zauroczenia, w ramionach zakochania się, sercowego westchnienia. Kochają się bardzo mocno nad oceanem amorów i jego ciepłym dotykiem łechcącym po intymnym serduszku ich dwoje. Niech się kochają i na zawsze będę we dwoje, na wieki, czasy znane i nieznane, końca ziemi, słońca i ich sercowych marzeń

Miłosny stress

 Nasz kolejny, aczkolwiek następny dzień Rozłąki strach z rozdzielonych uczuć Zazdrość własnego zakochania Tylko o drugim sercu myśli Zapomnieć o radości nie może Za mało chwil a wielka miłość czeka Kiedy nie można samemu zasnąć Szukamy cieni swych we śnie Tam nic nie ma, odległa droga Czeka, w końcu będziemy razem

Bezdomny pies

 Na rozdrożu jak bezdomny pies, który szuka swoich kątów Samotny, bardzo wyalienowany w otchłani świata jest opuszczony Za wszelaką cenę będzie szukał skrawka fragmenty miłości Byle jakie ochłapy dadzą mu do życia malutki niebagatelny zew Lecz za późno, pies się zestarzał, rozchorował i musiał zejść

Dołeczki

 Wszystko irytuje mnie także ten, a może tamten W ryj dać mogę dać, samemu sobie jeszcze raz Kochana kobieta ratuje i łagodzi bóle oraz obyczaje Uśmiechnie się a potem zapłacze, ból ukoi nasz Cierpi skarb mój, chory jest i trzeba mu bramę szczęścia otworzyć Pokazać oczy, zaszczepić wszelkie wrony i do wojny Przygotować oboje, bo oni są nierozłącznie już razem Jak dzień i noc, niczym czarne i białe, połówki dwie Żona i mąż, jeden ogromny choć malutki organizm Kochają się strasznie bardzo mocno i będą na zawsze razem Wtedy kiedy spotkały ich największe trudności Będą żyć razem w swojej chwale, we własnym kontuarze Na cmentarzu razem przy swoim boku będą oboje Ktoś kwiaty położy na ich grobie, zapali świeczki I się pomodli – powie amen

Miłość

 Miłość jest jak kamień, który leży na ziemi Jeden jest kruchym piaskowcem, drugi twardy z granitu

Dałaś mi przecież wiele

 Uśmiech i naszą nadzieję Widzę kwiaty w oczach Bukiet włosów słodkich Usta patrzące we mnie Skuszone sercem naszym Twarzy z magnetycznym wyrazem W sosie miłości Z zabawami i humorami Wszak jesteśmy razem Życia naszych marzeń Na zawsze, na dobre i złe

Jesteśmy razem

 Na początku naszej drogi Pomiędzy oczami naszych wrażeń W obliczu naszych najskrytszych marzeń Na przystanku czekamy Rozdroża już są za ścianą Mury zburzone, cegły skruszone Spójrzmy sobie w oczy Niech już nic nie stanie na naszej drodze

Mijanie

 Mijamy się, jakby między kalendarzami Na skraju czasu naszej rozłąki Pamięci pośrodku naszych chęci Gdzieś się podział nadziei śpiew W pustym pokoju ptasich mew Mowy dźwięku w uszach dreszcz

Słowo

Obraz
  Nic cisza Nie słychać Pustko rozpiera Głos znika Pamięć przeszywa Głowa myśli Gdzie jest Nie ma

Głowa boli

 Od rana głowa mnie boli Wszystko w niej się mąci Przeminęły wszystkie chęci Przeszkadza każda chwila Goły moment, słowo, nuta Upadla każda okruszyna Mija godzina, druga i trzecia Nie minęły żadne wątpliwości Ciągle ta samo sromotna trwoga Głowa mnie boli od rana Zamilkły wszystkie ideały Nie wiem, gdzie się podziały Problem przyszedł nie byle jaki Nie troski, lecz podest nijaki Chwilowo nos wyrwany Oczy usunięte z mojej twarzy Za włosy ciągnę i wyrywam Ciągle boli, głowa wygrała

W samotności

  Serce piekli się ze złości Marsza grają wszelkie kości Wróble w całej okazałości Na moście jest wielu gości Lecz samotnie w tłumie tkwię Pionki przenoszę, laufrem sunę Damę znajduję, ale nie widzę Król jest bardzo srogi Wielka wieża w nogi Zostaję ja samotny konik Na szachownicy obcy pan Wojna w zakamarku Wrażenia z zaświatu Mizdrze się z lampą Na krześle siedzę Zdmuchuję świecę Przeprawa przez czas Ustaje droga naszej izolacji Skończą się nasze męki Znikną wspólne słabości Czas spojrzeć sobie w twarz Wzrokiem dotknąć oczu Ręką złapać nasze włosy Sercem zapukać do wnętrza Otworzyć wrota na salony Zaprosić duszę do środeczka

Zaufaj

Obraz
 Jakże nasz los jest okrutny Pogrążeni we własnej miłości Tyle cierpienia, braku zrozumienia, popsutych miłości Piękna kobieta i przystojny mężczyzna pokochali się razem i świat zgubili Zatraceni jesteśmy kochanie Stary ograniczony wielbiący grat, bardzo i strasznie, w ogóle, w każdym zdaniu, słowie, cyfry z numerków sercem zastąpione Stracili wenę, utracili głowę, życie oddali sobie Jakże to proste Kochasz, dostajesz kochanie i czy Ci się to podoba, czy nie Wydaje się, że jednak stali się szczęściarzem, bo w sumie kochasz mnie Kochasz Tego grata, wrażliwego drania, do szpiku kości zakochanego w Tobie Co mu się porobiło w jego głowie Moja Droga Pani, żebyś Ty wiedziała, jak bardzo pragnie Cię Damo moja i nie teraz, czy jurto, a już tak po prostu na zawsze Sam nie wierzę, że ktoś taki jest jeszcze na świecie Oszukujesz mnie, a ja tam wiem, może nie wiem Nic nie wiadomo poza tym, że uczucia ich głośno kołaczą Żyją w świecie ich własnych nieokraszonych granicami marzeń Będzie, co będz...

Twitter like Jesus

Obraz
  Twitter was crucified like Jesus. He is risen and he is now Mastodon.

Będą razem

Obraz
  Życie nasze, nasze serca w różach zaplątane Słońce ogrzewa do szpiku kości zmarznięte twarze Księżyc czasem nadejdzie i pod osłoną nocy Zasieje zwątpienie grozy, samotności bóle Miłość zabierze, ale potem będzie kolejny dzień Pojawi się promyk na niebie i znów ciepłem otuli Kochać będzie spragnione dusze i ciała smutne Rozjaśnione lice staną się gorące i złączone razem W tańcu miłosnym zatańczą, splotą się związane Myśli kochaniem zdradzone w amoku wrażeń Najszczersze i najsłodsze, a zarazem umiłowane Czarujące chwile okraszone z potężnego bólu płaczem Momenty wzlotów, humorów i zalotów wszelakich Romans miedzy między ptakami i ich tęsknoty Malutkich potrzeb przy czym największych Najpotężniejszych ze wszystkich pragnień Wspólnie w potoku rozpędzone krople myśli Kołaczą się razem między jednym i drugim Dwoma kwiatami, kamykami, skałami Orzeł połączył ich cienie w jednym głodzie Żądza narasta pośród oczu, przylgniętych czół Ściśniętych, zrośniętych w bliźniaczym spojeniu Rozgrzesz...

Jaki jest najstraszniejszy dzik?

 Budzik, a nie, bowiem gdzie jest śledzik, ale w sumie nie mógłby być ludzik, choć kiedy jest gorąco, marzy się jakiś chłodzik lub wodospadzik, jednakże na taki dzień najlepszy będzie samochodzik, w którym powietrze schłodzi układzik. Czy wystarczy taki wykładzik?

Dusza

 Nie mam weny, ale napiszę Nie wiem, kiedy przyjdzie Na pewno będzie Trzeba pomyśleć, bo to ciężkie Czasem się samo bezmyślnie składa Innym razem nie Kiedy Jestem w Tobie oczarowany O tym myślę O Tobie Już muszę ciągle myśleć Nie mam czasu Zaganiany jestem Myśleniem o Tobie Jakby tu coś jeszcze dodać Miłe słowo dla Ciebie Trochę otuchy Szczęścia garść i rozdmuchane chmury Miłosny znak Wielki znak Alfabet duszy Ktoś mi wyżymał duszę i zabrał na koniec świata Powiedział jedno piękne słowo i skradł wyraz twarzy Ręce splątał, oczy w ustach zmoczył Zabrał na kosmiczny spacer Po ciele moich marzeń Wiesz? Ja nic nie wiem Bujam się na fotelu i cieszę Oglądam ciszę i czuję dreszcze Dławię się tęsknotami Choć jeszcze nie zaczął się nasz sen Szczęśliwa jesteś? Chcesz mnie kochać w gąszczu marzeń? Ja już nie mogę, dłużej nie dam rady Oszalałem i straciłem pęd Szukam Twojej twarzy Pragnę zapachu Twoich ust Smaku Twojej duszy W środku Twoich pragnień Skończmy to cierpienie Skoczmy w naszą przepa...

Proszę Pani

Obraz
  Świat Pani komuś przestawiła Zajrzała do środeczka Zasiała maliny Podlała jeżyny Wyciągnęła spod pierzyny Dodała aspiryny i benzyny Trochę gorącej cyny Takie o to czyny Do tego spuściła kurtyny Zamieszała i wsadziła w młyny Soku dodała Zmieliła masę Zjadła z ananasem Proszę Pani Niech Pani nikt nie przerywa Tęsknię za Pani zapachem Magicznym obliczem Spojrzeniem oczu Śpiewem I życiem

Barany

Obraz
  Na dwóch przeciwległych krańcach siedzą dwa potwory w sercach zamieszkały dusze powywracały strasznie rozkochały kochają się dwa barany buzię uśmiechają przez dzień cały to jeszcze nie koniec takie byłoby za proste bo jak serca się zrosną będą jednym ciałem kropelką wielkich marzeń

Wzruszenie

 Wzruszyłem się, kiedy zaplątałem się w twoje wielkie czułości Świat się zakończył porzuconym tematem i zaczął się nowy dzień Wielkich niedomówień i zgrozy, potworności życia urody Skrucha nie pozwala na więcej, chociażby na odrobinę swobody Z każdym następnym zakątkiem czasu myślę więcej o Tobie Choćby to były najdrobniejsze odrobiny i pył uczucia prawdy Spadają łzy jak Perseidy w dotykającym spojrzeniu między nami Drążą serca oblicze rozkruszone skały miłosnymi przeżyciami Rozkosz sromoty jak marnie napisane nuty nieudanej melodii Potwory i gawiedź się na to wszystko patrzy i nic nie rozumie Tylko ogromna miłość i wielkie aspiracje ocalą przed trwogą Potem wszelkie granice rozpłyną się w bożym serca niebie

Kwiat marzeń

Obraz
I Usiadłbym naprzeciw Ciebie i pogłaskał Twoje włosy; Chciałbym zerknąć w Twą duszę, zajrzeć w Pani oczy; Drobinę szczęścia poczuć, nic więcej tylko tak mało; Nie pragnę niczego, lecz żeby tylko patrzeć na Ciebie; Podziwiać Jej uśmiech i słyszeć śpiew głosu – ton mowy; Na niebie marzeń jest tyle a wszystkie dla nas oboje; Biciem serca zaspokoić ciekawość tkwiącą w nas; Odczytać myśli z grymasu twarzy i ruchu warg; Zaciekawionej fizjonomii odkryć ślad naszego sekretu miłości; Uczucia przepięknej namiętności pomiędzy dwoma życiami. II Odkryte wnętrze komnaty przepełnionej złotych pereł; Ów myśli mocno zatroskanych w bezbrzeżnej rozłące; Rozłączonych, lecz zjednoczonych razem na wszelkie wieki; Tworów złączonych osobno bytem jednolicie scalonym; Na tysiąclecia, wyżej niż piramidy, masywniejszej niż oceany; Morze przepłynąć, choć tylko po to, żeby uśmiech zobaczyć; Poczuć woń twoich włosów, które zabłysną w źrenicach moich; Upychanych w środku nieskończenie wielkich emocji; Pomiędzy pulsem...

Głowa boli

 Od rana głowa mnie boli Wszystko w niej się mąci Przeminęły wszystkie chęci Przeszkadza każda chwila Goły moment, słowo, nuta Upadla każda okruszyna Mija godzina, druga i trzecia Nie minęły żadne wątpliwości Ciągle ta samo sromotna trwoga Głowa mnie boli od rana Zamilkły wszystkie ideały Nie wiem, gdzie się podziały Problem przyszedł nie byle jaki Nie troski, lecz podest nijaki Chwilowo nos wyrwany Oczy usunięte z mojej twarzy Za włosy ciągnę i wyrywam Ciągle boli, głowa wygrała

W samotności

 W samotności Serce piekli się ze złości Marsza grają wszelkie kości Wróble w całej okazałości Na moście jest wielu gości Lecz samotnie w tłumie tkwię Pionki przenoszę, laufrem sunę Damę znajduję, ale nie widzę Król jest bardzo srogi Wielka wieża w nogi Zostaję ja samotny konik Na szachownicy obcy pan Wojna w zakamarku Wrażenia z zaświatu Mizdrzenie się z lampą Na krześle siedzę Zdmuchuję świecę Po samotności Przeprawa przez czas Ustaje droga naszej izolacji Skończą się nasze męki Znikną wspólne słabości Czas spojrzeć sobie w twarz Wzrokiem dotknąć oczu Ręką złapać nasze włosy Sercem zapukać do wnętrza Otworzyć wrota na salony Zaprosić duszę do środeczka

Wybór a korporacje

Zawsze i na każdym kroku w naszym życiu czekają na człowieka różne dylematy, a w konsekwencji pojawiają się różne kompromisy. W pracy, domu, życiu zawsze występuje jakaś sieć powiązań i zależności, nawet podczas trywialnych zakupów lub nawet w podróży. Wyprodukowany samochód, autobus albo nawet buty są tego najlepszym dowodem i przykładem naszych zależności, lecz a priori możemy uwzględniać różne niuanse i decydować o tym tak, żeby poczynić jak najwięcej pożytku i najmniej szkód nie tylko dla siebie. Zależni jesteśmy od innych, ale jeżeli posiadamy jakiś wybór, powinniśmy skorzystać z opcji optymalnej ze względu nas samych i otaczającego świata. W ekonomii można się spotkać z pojęciem wybór alternatywny, aczkolwiek samo pojęcie jest stricte ekonomicznym mianem, lecz w obliczu rzeczywistości można je rozciągnąć na różne aspekty naszych potrzeb oraz możliwości, które dostajemy od świata. Powinniśmy się kierować wyborem nie tylko ze względów ekonomicznych, ale też społecznyc...

Najstraszniejszy dzik

Gdzie jest śledzik, ale w sumie nie mógłby być ludzik, choć kiedy jest gorąco, marzy się jakiś chłodzik lub wodospadzik, jednakże na taki dzień najlepszy będzie samochodzik, w którym powietrze schłodzi układzik. Czy wystarczy taki wykładzik?

Ameba

Obraz
Jan 8, 2022 Kaptain Weber 32 min read Betonowy mózg ameby po udarze psychicznym po zderzeniu z walcem drogowym. Animozja mentalna i upadek ludzkości, umysł powieszony na latarni. Odwrócone skojarzenie, błędne stwierdzenia, kłamstwo z niebios, do przeklętego boga, który morduje ludzi. Nie, to fikcja, wszystko, co związane z religią jest fikcją, niemiłą chwilą, upadkiem chwili i znaczenia. Odejściem od zmysłów, braku miłości, wolności i zrozumienia. Religia oraz wiara to pierwszy krok do kłamstwa i wypaczenia — to stąd biorą się wszelakie nieuki, antyszczepy i ameby. Ten mentalnie betonowy świat bierze się stąd, że ludzkości instytucjonalnie zakazuje się myślenia, odkrywania i oceniania, choćby tylko boga. Wszystkie zdarzenia, twierdzenia wśród wierzących muszą uwzględniać aspekty wiary i poszanowania do boga. Słowo bóg piszę małą literą, bo jest fikcją literacką, bytem ludzkiej twórczości literackiej, a nie boskiej, nie rzeczą, przedmiotem, nawet nie jest człowiekiem, osobą, nie ma go i...