Antylewicowiec
Czyjś wpis z GW.
Idiotenrevolution2+2=505.05.2021, 22:44
Andrzej Saramonowicz z F: "Ja się, ku..., dziwię, że wy się dziwicie.
Biedroń zawsze był wydmuszką, pompowano iluzję jego sprawczości, pisząc dyrdymały o rzekomo dobrej prezydenturze w Słupsku i podobnych pierdołach; ku..., to był tak dziadowski matriks, że żal było patrzeć, a jednak zadziałał, notabene Gazeta Wyborcza miała w tym swój spory udział, a teraz - boziu, boziu, jak to? - zaskoczona.
Dalej Zandberg. Zjawił się znikąd na krótko przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku. Wystąpił raz w telewizji i wszystkim odjebało na jego punkcie, na czele z niezawodną w politycznej naiwności Gazetą Wyborczą. Tymczasem całe jego osiągnięcie to przedwyborcze podzielenie głosów lewicy, która po tym fakapie całkiem wypadła z parlamentu, dzięki czemu (metoda d'Hondta) PiS wyjebał w górę i mógł zacząć destrukcję kraju. Dziś Zandberg dopełnia tylko zadanie i czeka na swojego Tomasza Piątka, który by rozszyfrował jego polityczną biografię.
Czarzasty? Czarzasty woził kraj już wieki temu w czasie tak zwanej afery Rywina, a swoją arogancją podczas przesłuchań komisji śledczej zdupcył SLD na samo dno. Czyli rozpoczął to, co Zandberg dokończył. W tamtych latach współpracował zresztą blisko z Aleksandrą Jakubowską i Robertem Kwiatkowskim, określano ich wówczas jako "grupę trzymającą władzę". Dziś Jakubowska, zwana niegdyś lwicą lewicy, od lat pręży się w mediach braci Karnowskich, uprawiając poletko prawicowej propagandy tak gorliwie, jak gorliwie oddawała się wcześniej myśli lewicowej. A Kwiatkowskiego Duda powołał do Rady Mediów Narodowych, z rekomendacji Czarzastego zresztą, jakże by inaczej.
Kolejny "wielki lewicowiec" to pieszczoch internetu Jan Śpiewak, który przegrawszy wszystkie procesy o zniesławienie, w worku pokutnym doczołgał się do Canossy w Pałacu Prezydenckim i wyżebrał u Dudy ułaskawienie, jakby groziła mu co najmniej kara śmierci, a nie grzywna. Ułaskawieniem tym postawił się w jednym szeregu z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem, a dziś chwali obecny alians lewicy z PiSem, jebiąc ile wlezie polskich liberałów. Wespół z Piotrem Ikonowiczem zresztą, niedoszłym Rzecznikiem Praw Obywatelskich z lewicy, który wcześniej miał wiele ciepłych słów dla Putina, Chaveza i Assada, dyktatorów znanych raczej z umiarkowanego entuzjazmu dla praw obywatelskich.
Kogo tam dalej mamy z tuzów lewicowej myśli?
Może Rafał Woś ? O, ów klaun intelektu już w 2018 roku pisał, że lewica powinna dogadać się z PiS-em i wytwarzać z nim wspólnie "demokratyczny socjalizm". A że brunatny? Któż by sobie głowę zawracam duperelami.
A gdzie to Woś napisał? Jak to gdzie? W Gazecie Wyborczej, buahahaha...
Może zatem Magdalena Okraska, kolejna gwiazda kawiorowej lewicy? W 2019 roku przed wyborami parlamentarnymi oświadczyła wprost, że będzie głosować na PiS. "Dlaczego zatem głosuję na PiS? Bo jestem przede wszystkim pracownicą."
Czyli pie...ć wartości, gdy w grę wchodzi kasa.
To może Remigiusz Okraska, pan mąż? Hmm, pan mąż w lutym 2021 zapowiedział - swoim bełkotliwym stylem lewicowego grafomana - to, co się właśnie teraz odpie...: "Potrzebujemy odnowienia myślenia wspólnotowego, a wiele wskazuje na to, że batalie ideowopolityczne przyszłości nie będą już starciem nominalnej lewicy z prawicą, lecz komunitariańskich odłamów obu tych obozów z ich liberalno-indywidualistycznymi odłamami".
Zatem porzućcie wszelką nadzieję, którzy myślicie że lewicy chodzi o - przepraszam za wzniosłość! - Polskę. Ci wszyscy wyżej wymienieni ludzie chcą tego, ku..., samego, co Sasinowie, Kanthakowie, Wildsteinowie, Piotrowicze i reszta prawicowej hałastry. Chcą władzy, kasy i znaczenia.
A wartości - lewicowe, humanistyczne, oświeceniowe i ch... wie jeszcze jakie - to dla nich wyłącznie zbiór zaklęć dla frajerów, co na nich oddają głosy. Bo kapłani wiar wszelakich zawsze mają pod ręką repertuar wzniosłych banialuk, przesłaniających prawdę, którą trzeba trzymać w ukryciu: że ich jedyną troską jest się wygodnie urządzić."
Biedroń zawsze był wydmuszką, pompowano iluzję jego sprawczości, pisząc dyrdymały o rzekomo dobrej prezydenturze w Słupsku i podobnych pierdołach; ku..., to był tak dziadowski matriks, że żal było patrzeć, a jednak zadziałał, notabene Gazeta Wyborcza miała w tym swój spory udział, a teraz - boziu, boziu, jak to? - zaskoczona.
Dalej Zandberg. Zjawił się znikąd na krótko przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku. Wystąpił raz w telewizji i wszystkim odjebało na jego punkcie, na czele z niezawodną w politycznej naiwności Gazetą Wyborczą. Tymczasem całe jego osiągnięcie to przedwyborcze podzielenie głosów lewicy, która po tym fakapie całkiem wypadła z parlamentu, dzięki czemu (metoda d'Hondta) PiS wyjebał w górę i mógł zacząć destrukcję kraju. Dziś Zandberg dopełnia tylko zadanie i czeka na swojego Tomasza Piątka, który by rozszyfrował jego polityczną biografię.
Czarzasty? Czarzasty woził kraj już wieki temu w czasie tak zwanej afery Rywina, a swoją arogancją podczas przesłuchań komisji śledczej zdupcył SLD na samo dno. Czyli rozpoczął to, co Zandberg dokończył. W tamtych latach współpracował zresztą blisko z Aleksandrą Jakubowską i Robertem Kwiatkowskim, określano ich wówczas jako "grupę trzymającą władzę". Dziś Jakubowska, zwana niegdyś lwicą lewicy, od lat pręży się w mediach braci Karnowskich, uprawiając poletko prawicowej propagandy tak gorliwie, jak gorliwie oddawała się wcześniej myśli lewicowej. A Kwiatkowskiego Duda powołał do Rady Mediów Narodowych, z rekomendacji Czarzastego zresztą, jakże by inaczej.
Kolejny "wielki lewicowiec" to pieszczoch internetu Jan Śpiewak, który przegrawszy wszystkie procesy o zniesławienie, w worku pokutnym doczołgał się do Canossy w Pałacu Prezydenckim i wyżebrał u Dudy ułaskawienie, jakby groziła mu co najmniej kara śmierci, a nie grzywna. Ułaskawieniem tym postawił się w jednym szeregu z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem, a dziś chwali obecny alians lewicy z PiSem, jebiąc ile wlezie polskich liberałów. Wespół z Piotrem Ikonowiczem zresztą, niedoszłym Rzecznikiem Praw Obywatelskich z lewicy, który wcześniej miał wiele ciepłych słów dla Putina, Chaveza i Assada, dyktatorów znanych raczej z umiarkowanego entuzjazmu dla praw obywatelskich.
Kogo tam dalej mamy z tuzów lewicowej myśli?
Może Rafał Woś ? O, ów klaun intelektu już w 2018 roku pisał, że lewica powinna dogadać się z PiS-em i wytwarzać z nim wspólnie "demokratyczny socjalizm". A że brunatny? Któż by sobie głowę zawracam duperelami.
A gdzie to Woś napisał? Jak to gdzie? W Gazecie Wyborczej, buahahaha...
Może zatem Magdalena Okraska, kolejna gwiazda kawiorowej lewicy? W 2019 roku przed wyborami parlamentarnymi oświadczyła wprost, że będzie głosować na PiS. "Dlaczego zatem głosuję na PiS? Bo jestem przede wszystkim pracownicą."
Czyli pie...ć wartości, gdy w grę wchodzi kasa.
To może Remigiusz Okraska, pan mąż? Hmm, pan mąż w lutym 2021 zapowiedział - swoim bełkotliwym stylem lewicowego grafomana - to, co się właśnie teraz odpie...: "Potrzebujemy odnowienia myślenia wspólnotowego, a wiele wskazuje na to, że batalie ideowopolityczne przyszłości nie będą już starciem nominalnej lewicy z prawicą, lecz komunitariańskich odłamów obu tych obozów z ich liberalno-indywidualistycznymi odłamami".
Zatem porzućcie wszelką nadzieję, którzy myślicie że lewicy chodzi o - przepraszam za wzniosłość! - Polskę. Ci wszyscy wyżej wymienieni ludzie chcą tego, ku..., samego, co Sasinowie, Kanthakowie, Wildsteinowie, Piotrowicze i reszta prawicowej hałastry. Chcą władzy, kasy i znaczenia.
A wartości - lewicowe, humanistyczne, oświeceniowe i ch... wie jeszcze jakie - to dla nich wyłącznie zbiór zaklęć dla frajerów, co na nich oddają głosy. Bo kapłani wiar wszelakich zawsze mają pod ręką repertuar wzniosłych banialuk, przesłaniających prawdę, którą trzeba trzymać w ukryciu: że ich jedyną troską jest się wygodnie urządzić."
Komentarze
Prześlij komentarz