God bless America, a może lepiej nie, kiedy rodzą się antagonizmy



Trzeci Świat, coraz większe rozwarstwienie społeczne. Dzielnice bogactwa oraz biedy i legalnie dostępnej broni. Co chwilę gdzieś jest strzelanina. Mały kryzys i wszyło na jaw, jak pan na glinianych nogach, jak Meksyk, gdzie strzelaniny są na porządku dziennym.
Życie ludzkie nie jest tam wiele warte i jest zależne od koloru skóry oraz grubości portfela.

"W czasie stanu wojennego trwającego na obszarze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej od 13 grudnia 1981 do 22 lipca 1983 życie straciło około 40 osób, w tym 9 górników w kopalni „Wujek” podczas pacyfikacji strajku"

Cytat z Wikipedii, żeby unaocznić różnice społeczne-mentalne, choć i u nas policja sobie zbyt wiele pozwala, ale Stachowiak, czy dzieciak z Legionowa to mimo wszystko incydenty - a w Stanach ostoi zamordyzmu codziennie giną ludzie, a całej sprawie dodaje smaczku fakt, że karabin maszynowy łatwiej kupić niż u nas kokainę, bo można to zrobić zupełnie legalnie.
Zastanawiam się, ile osób zginęłoby w Stanach, gdyby zastali taką sytuację, jak my w czasach Stanu Wojennego?
Na pewno wzbudza moją niechęć mój były pobyt w tym syfie ze dwie dekady temu, gdzie nie czułem się lepiej niż w Meksyku. Prostytucja na porządku dziennym, choć mili ludzie, jak to na południówkach, byłem świadkiem strzelanin, tu i tam to samo mi groziło, tu i tam narkotyki łatwo było kupić itd. Trzeci Świat, choć wydawałoby się, że mój osąd nie jest sprawiedliwy, gdyż krzemowa dolina i Kalifornia jest jakby inna, nie zapominając o Nowym Jorku, ale przy większych zamieszkać wychodzi na jaw, czym to śmierdzi, kiedy wszędzie jest jak w Nowym Orleanie, czym jest Google, Microsoft, Oracle - niestety..., i bez powodu nie wtrąciłbym do wątku tych firm.
Ich agresywna polityka o ile w jakimś momencie przyczyniła się do dość sporego skoku cywilizacyjnego rozwoju (agresja do forsy), to w pewnym momencie, gdy już hegemony stały monopolistami rozwój zatrzymały.



To samo dotyczy każdej innej branży, choćby samochodowej, jak przynajmniej polityka General Motors i pozbycie się aktywów Volvo na rzecz Chińczyków. Opla wykupili Francuzi i chwała im za to, co prawda te firmy też stają się chińskie, ale to jeszcze daleka droga. Amerykanie działają przeciw Europie, a debil Donald blondynek do naszego Tuska powiedział, że Europa stanowi większe zagrożenie dla świata niż Chiny. A i owszem, bo w Europie liczy się człowiek, przynajmniej pozornie, a nie chamskie mordowanie i bicie ludzi. Niemcy, którzy przyjęli do swojego kraju ogromne rzesze ludzi, których wygoniła z domu wojna i bieda, jakoś dają temu wszystkiemu radę, choćby sławny Duisburg jest niczym do tego, co dzieje się w Chicago.




System nastawiony na terror w stosunku do ludzi. Prawicowi prezydenci, Bush i synek, czy Donald Trump, który jest nikim, małolatem z piaskownicy zabawiający się cipkami obcych kobiet i militarnymi śmieciami, do mordowania, a nie budowanie dobrobytu. Dobrobyt w Stanach to zupełny przypadek, ale też nie dla wszystkich, dla jakiejś grupki, a reszta niech cierpi, choćby choruje bez ubezpieczenia i umiera na ulicy, jak bezdomni, których tam nie brakuje i jak nigdzie indziej na świecie bez pomocy, bez opieki mogą sobie żyć w kartonach pod przysłowiowym moście. Ci bardziej normalni, żyją w przyczepach kempingowych, bo ich nie stać na nic, za to mają wielką Amerykę.






Mieli też zamordystyczną prohibicję i jakby nie prezydent Barck Obama mieliby do dziś czapę w kiciu za posiadania marihuany jak w Polsce.




Sęk w tym, że też są tam demokraci, którym bliżej do Europejczyka, niż do zamordystycznej prawicowej świni, która zrobi wszystko, żeby zgładzić innego albo zarobić na nim pieniądze. Jakby nie to, że lubią pieniądze, ich świat byłby zupełnie inny, bardziej nacjonalistyczny i zdają sobie sprawę, że tworząc system do końca zepsuty, jak w Brazylii, nie będą mogli konkurować ze światem, a ich spółki technologiczne zostaną zmuszone przenieść swoje aktywa do Europy albo gdzieś do Chin lub Indii. Zresztą prezesem Microsoftu już dziś jest imigrant z Indii Satya Narayana Nadella. Został dyrektorem Microsoftu, żeby ocieplić wizerunek tej firmy po przednim prezesie.
Steve Ballmer, który miał czelność nazwać pracę ludzi rakiem, a mowa była o Linuksie pokazała, jak wrogą politykę prowadzą Amerykanie wobec świata. Nie udało im się, zauważyli, że produkują drogie komercyjne gnioty do czegoś ze świeżym wiatrem za darmo przez komputerowych fanatyków. To tylko początek tematu, nad którym nie będę się dwoić i troić, bo temat jest bardzo szeroki i złożony, jak choćby wykupowanie różnych firm np. Nokii, zwinięcie patentów i do śmietnika. Microsoft próbował zaistnieć na rynku telefonów, ale zrobił błąd i telefony stanęły mu w gardle, chyba właśnie przez zabitą Nokię, co spowodowało niechęć do telefonów Microsoftu, w konsekwencji upadek przedsięwzięcia, dlatego tam pojawił się w tej firmie Nadella, a ja proponuję przyglądać się temu, bo gra jest o to, żeby jak najagresywniej wyciągnąć pieniądze za świat wirtualny, który tworzą. Budują chmury i centra obliczeniowe, ażeby sprzedać nic za złoto.
To nie wszystko, bo spółki technologiczne nastawione na maksymalny zysk za wszelką cenę nie baczą na to, jakie konsekwencji ich działań będą dla ludzi i Ziemi. Nie interesuje ich niszczenie środowiska, czy wycinanie lasów, wydobycie gazu i węgla, żeby napędzać centra obliczeniowe, żeby kuć bitcoiny i inne kryptowaluty. Bez wątpienia ich agresywna polityka nakręca rozwój w początkowej fazie, po czym zwalnia i blokuje, jak trolle patentowe. Przyczynią się do rozwoju sztucznej inteligencji, stworzą maszyny, które będą mogły wyeliminować nie tylko redaktora, tłumacza, księgowego, ekonomistę, analityka..., ale też lekarza i chemika. W końcu stworzą maszyny, które staną się inteligentniejsze od człowieka i same zaczną się projektować, po czym tworzyć.
Samo udoskonalające się i replikujące maszyny, które nastawione na maksymalny zysk zorientują się kiedyś, że człowiek nie jest im do niczego potrzebny, a jeszcze na domiar konkuruje o zasoby i go wyeliminują z życia na Ziemi.
Przestrzegam przed używaniem usług amerykańskich firm. Dla wielu na pewno ciężkie to jest do przegryzienia jak choćby porzucenie amerykańskiego oprogramowania. Wiele osób chętnie utopiłoby mnie za to w łyżce wody, bo im proponuję rezygnację z Google, Microsoftu, Adobe, Oracle itd.
Owszem, mają sporo racji, lecz tylko tymczasowo. Eksploatacja Ziemi nie może następować kosztem środowiska naturalnego i życia człowieka. Trzeba Ziemię tak eksploatować, żeby jej nie niszczyć, a już żeśmy wytłukli 40% gatunków zwierząt. Nie prowadzić gospodarki tak bardzo ekstensywnej, potrzeba równowagi, bo inaczej zanim stworzymy inteligentne roboty, zniszczą nas zmiany klimatyczne. Nie w tym problem, że samochód jest zły, a w tym, że jest ich zbyt wiele, a za mało komunikacji publicznej, przez co nasza przestrzeń nie jest czysta, staje się betonowa i niezielona.
W rozwoju technicznym dochodzimy do ściany i musimy sobie zdać z tego sprawę, że są pewne granice, których nie wolno przekraczać. Samochody są potrzebne bardziej niż woda święcona, ale to nie znaczy, że nie należy czegoś z tym zrobić. Dopóki nie są napędzane z energii odnawialnej, nie mogą być dla wszystkich, a są bardzo potrzebne dla przedsiębiorców, bo jak inaczej zaopatrzyć sklepy albo przewieźć towary z magazynu do następnej obróbki. To tak, jakby stwierdzić, że Ziemia ważna, więc likwidujemy wszystkie fabryki chemiczne, bo kiedyś jakaś produkująca olej do transformatorów PCB wybuchła w Brazylii i skrzywdziła ludzi. Świństwo totalne, bo trujące dla człowieka na poziomie pojedynczych cząsteczek. Już nigdzie się tego produkuje, a ze starych transformatorów ojej jest usuwany, choć w swoim celu, zastosowaniu był idealny, ale w środowisku naturalnym nie rozkłada się w ogóle. Nie bez powodu produkcję tego świństwa na skalę masową rozpoczęto w Stanach Zjednoczonych około 1929 roku. W konsekwencji na Ziemi wyprodukowano tego około dwóch milionów ton. Dużo, bardzo wiele, a skutkiem tego czterysta tysięcy ton dostało się do ziemi. Ziemia sobie poradzi, ale nie człowiek i zwierzęta, bo to świństwo odkłada się w organizmie i truje, powoduje choroby, nowotwory.
Z jednej strony mamy wielkiego hegemona gospodarczego nastawionego na zysk za wszelką cenę, co przyczynia się do potężnego rozwoju, a z drugiej największego truciciela i producenta CO2 na świecie.
Z jednej strony Donald Trump, a z drugiej Barack Obama.
Z jednej strony Microsoft i Google, a z drugiej IBM i Apple.
Z jednej strony rozwój, a z drugiej upadek.

Pomyśl, zanim kupisz następną zabawkę, kiedy nakarmisz trolla patentowego albo usiądziesz przed komputerem z Windowsem, a nie systemem uniwersyteckim, jakim jest Gnu/Linux.

Pomyśl, czy chcesz tak żyć, czy Trzeci Świat to są idee, które przyświecają człowiekowi na Ziemi, kiedy można sięgnąć po lepsze, choć nie zawsze z każdego punktu widzenia.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego kobiety głosują na Konfederację?

Koty

Górska wycieczka