Polityka, a narkotyki i szkodliwe z powodu obyczajowego pojęcie




Najgorsze w polityce antynarkotykowej jest mieszkanie pojęć, lekkich narkotyków z twardymi. Powinno się to mieć na uwadze nawet w odniesieniu do skromnych artykułów o narkotykach.
Kilka słów, które napisałem pod wpływem reportażu w Dużym Formacie o tytule "W Portugalii nie ścigają za ćpanie. Tam ludzie jak chcą, to biorą. A ścieki pokazują całą prawdę". Artykułu opisującego przyswajalną politykę antynarkotykową w Portugalii. Politykę, która ma wspierać osoby uzależnione i wyprowadzać na ścieżkę życia, a nie karać, jak to ma miejsce w Polsce.
Ogólnie ludzi mam za idiotów, tak samo dziennikarzy, oczywiście nie wszystkich. Nie o to chodzi, że mam się za kogoś lepszego, większego, sam w wielu kwestiach jestem niemądry, aczkolwiek często u dziennikarzy doszukuję się hipokryzji, symetryzmu, obłudy. Dziennikarze często są gorsi od ogółu społecznego, bo próbują na gównie zrobić karierę. Tak można byłoby określić wszystkich dziennikarzy symetrystów, ludzi, którzy mówili, nie straszcie PiS. Każdy widzi, jakie teraz są tego konsekwencje. Tak samo w polityce antynarkotykowej, w której na ostatnim miejscu jest rozum, logika i dobro osób uzależnionych i brak przeciwdziałania kolejnym uzależnieniom, a też skojarzeniom. Nie piszę, że osoba pisząca reportarz–artykuł jest niemądra, tylko brak jej świadomości, że pewne kwestie od drugich należy rozdzielać albo uprzedzać o tym czytelnika.



Państwo nasze, nie tylko nasze jest jakby zastraszonym "tchórzem", które robi pod siebie w majtki i sieje ferment, olaboga, wielka trwoga, niemowlęta ćpajo, psy dupami szczekajo, a nie jest tak do końca, znaczy się, zupełnie tak nie jest. Ćpają młodzi ludzie, ładnie ubrani, w eleganckim obuwiu, panny wymalowane zgodnie z trendami mody z drogimi torebkami i biżuterią. Robią to też ludzie starsi, nieraz na wysokich dyrektorskich stanowiskach, mający wpływ na politykę w wielu przedsiębiorstwach. Rynek narkotykowy jest wielki, od kokainy po heroinę, bo też nie wszystkie narkotyki powinny być tak nazywane.
Lament i strachy biorą się z kilku powodów, najczęściej jest tak, że polityk, bądź grupa polityków (zazwyczaj prawicowych skompromitowanych kanalii) świadomie wprowadza prohibicję na narkotyki, żeby na boku mafie mogły zarabiać góry złota, którymi dzielą się z politykami, bądź przy pomocy nich realizują następne cele polityczne. Choćby po to, żeby polityków, którzy wcześniej krzyczeli jaka tragedia się dzieje mieć w garści i za pieniądze dysponować ich zasobami politycznymi. Zakładam, że w wyborach prezydenckich w 2015 roku ostatecznie na wynik wyborczy mieli wpływ dilerzy narkotykowi. Był taki klimat, wiele osób tak mówiło, że Duda i PiS zniesie prohibicję na marihuanę i rzeczywiście, medyczna marihuana została dopuszczona do obrotu na rynku w Polsce. Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, lecz właśnie tak jest.
Tak działa rosyjska mafia, która przejęła cały rynek narkotykowy w Europie, jak również ma duży wpływ na politykę w niej, choćby przykładem jest Brexit. Pieniądze z narkotyków przeznacza na sianie dezinformacji i fermentu o narkotykach, ale też, co najważniejsze, destrukcję demokracji, Unii Europejskiej, co doskonale widać na przykładzie naszego państwa, a tam, gdzie są narkotyki legalne w przeciwieństwie, np. w Holandii wpływy mafii są mniejsze. W Holandii narkotyki nie są legalne, ale nikt nie ściga konsumentów za posiadanie marihuany. Niewiele, ale jednak wiele zmienia. Tak samo w Szwajcarii, gdzie polityka narkotykowa jest znacznie odmienna od tej w Polsce, co widać choćby po wpływach rosyjskich. Pisząc cokolwiek o narkotykach, nie należy odłączać aspektu polityki i uświadamiać, w jakim bagnie siedzimy, które nie tylko niszczą nasz dobrobyt, siłę gospodarczą, ale też ludzi, którzy są uzależnieni.

Wracając do meritum mojego wpisu, chciałem dodać, iż marihuana i haszysz (to jedna ta sama używka) nie uzależniają i są mniej szkodliwe od papierosów. Marihuana i haszysz są lekkimi narkotykami, a papierosy i alkohol twardymi. Niby są podobieństwa, a jednak temat, jakby na temat zupełnie inny. W ogóle nie powinno się mówić o marihuanie, że jest jakimkolwiek narkotykiem, bo nawet kawa mocniej uzależnia. Co ciekawe w skali używek i narkotyków najbardziej uzależniające są heroina, alkohol, nikotyna, a dopiero daleko później kawa na równi z kokainą, ekstazy i na końcu marihuana. Marihuana nie uzależnia, a jeżeli mamy tak postrzegać, to też należy dodać, że uzależnia tak samo, jak czytanie książek, czy przeglądnie internetu. Absurd, czyż nie?
Marihuana jest używką, którą należy porównywać do herbaty i nie mieszać razem z narkotykami, nie robić pojęciowego zamieszania, tak jak nie mówi się, że herbata jest narkotykiem. Marihuana do tego wszystkiego nie musi być szkodliwa, nie trzeba jej palić i można spożywać doustnie. Używać, jako lekarstwo, choćby jest bardzo skuteczna na problemy z otyłością. Używka spożywana doustnie jest szkodliwa niczym ogórek albo pomidor, a możne nawet mniej niż bułka z masłem. Śmieszne, że za posiadanie haszyszu można pójść do paki, czyż nie?

Dlaczego nie należy pojęciowo mieszać marihuany razem z innymi narkotykami? Dla mnie, osoby dorosłej, która nic nie używa, nawet nie pije alkoholu, mogłoby zupełnie na tym nie zależeć, ale są dzieci, jest młodzież, nie można być nikim, trochę altruizmu, czy choćby elementarnej empatii trzeba mieć w sobie. Tłumacząc w sposób prosty i logiczny szczyl, który próbuje marihuanę, po jakimś czasie przekonuję się, że ta nic mu nie robi, w końcu jest przekonany, że go wszyscy oszukują, co jest prawdą, bo wszędzie wmawiają, że to zły narkotyk, a to nie jest zgodne z rzeczywistością, marihuana nie jest narkotykiem, jest nieszkodliwym, nieuzależniającym ziołem, więc dzieciak relatywizuje. W konsekwencji zaczyna próbować twardych narkotyków. Bierze amfetaminę i pochodne, dopalacze a później heroinę i o tym jest artykuł, który przytoczyłem na początku, o osobach uzależnionych od heroiny. Również jestem przeciwnikiem prohibicji na heroinę. Uważam, że heroina powinna być dostępna w aptece na receptę wypisaną osobie dorosłej przez lekarza, co zamknęłoby czarny rynek i zyski dilerów, mafii rosyjskiej, handlującej narkotykami. Taki obrót sytuacji spowodowałby, że znika rynek narkotykowy, a w konsekwencji młodzież przestaje mieć dostęp do twardych narkotyków. Skoro nie ma dilera, nie ma skąd wziąć towaru, jasne i logiczne. Oprócz tego zmienia się polityka, bo jak nie ma pieniędzy z narkotyków na sianie dezinformacji, również zmienią się społeczne preferencje polityczne. Problemem stają dopalacze, narkotyki syntetyczne, bo nie wiem jak z tym fantem postąpić, ale im dalej w las, tym tylko gorzej. W sumie porównując do tego, co objaśniłem, nasze państwo nie prowadzi żadnej polityki antynarkotykowej.

Na koniec sprostuję, że nie powinienem wyrażać się szczyl i dzieciak, a osoba z depresją, kłopotami, często problemami rodzinnymi, które stwarzają rodzice. Rozwody, awantury... etc.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego kobiety głosują na Konfederację?

Koty

Górska wycieczka