Moja muzyka, w sumie albo bez sumy

Dziś trochę zupełnie o czymś innym w muzycznym tonie.
Chciałbym opowiedzieć w sumie nic szczególnego, a właściwie, jakby mój życiorys muzyczny. Muzyki słucham od trzydziestu, czterdziestu lat, właściwie to nawet nie mam czego już słuchać, wiele zespołów muzycznych mi się znudziło i nie tylko zespołów rockowych, ale też jazzowych, także ich wykonawców. Do słuchania zastała mi muzyka klasyczna, ale też już swoje przebrnąłem, przez Szopena, Vivaldiego, Bacha, Mozarta. Za operę się biorę i trochę hałasuję, ale nie o tym chciałem napisać, a w sumie już napisałem.

Dlaczego nie lubię zespołu Metallika?
Zespół ma wielu zagorzałych fanów, lecz do mnie nie przemawia. Nie, żebym nie znał tej muzyki, właśnie, że ją poznałem, tylko moje odczucia estetyczne i muzyczne zawsze były zupełnie w innym miejscu. Dlaczego w innym miejscu? Ponieważ gusta muzyczne w człowieku się zmieniają. Czasem przestajemy słuchać jakiegoś zespołu, bo nam się znudzi, np. u mnie tego przykładem są Beatlesi, których muzyki już nie lubię, nie traktuję jako jakieś duże osiągnięcie muzyczne, bo na ówczesne czasy były lepsze zespoły i lepsza muzyka. Całkiem niedawno, próbowałem przesłuchać dyskografię zespołu The Beatles i byłem zupełnie rozczarowany, myślałem, że chociaż piosenka "Lucy In The Sky With Diamonds" albo kawałek "Strawberry Fields Forever" , a tu nic, zero wzruszenia.
Z Metalliką u mnie nie jest tak samo, muzyka nie znudziła się wielogodzinnego katowania, tylko w złym czasie do mnie trafiła.
Żeby zrozumieć, na wstępie opowiem, jak to się stało, że zacząłem słuchać muzyki metalowej.
Kiedy zacząłem poznawać muzykę, nawet nie miałem świadomości, co jest fajne i nikt mnie nie nakierował do słuchania czegokolwiek. W domu było sporo kaset magnetofonowych, od Boney M, Abby po Dusty Springfield, Johna Lennona, Elvisa Presleya, ale też The Everly Brothers albo bardziej ambitną wpadającą w nutę punkową Blondie, której muzyka do dziś mi się podoba. Płyt było więcej, ale już nie pamiętam, co tam, było, brakował polskiej muzyki. Kiedyś zrobiłem bibę w domu i koledzy rozkradli, czasy biedy, lata osiemdziesiąte, mentalność Polaka, złodziej, jak PiS.
Brakowało w dyskografii kasetowej zespołu Beatles, którego bardzo lubiłem słuchać, więc nagrywałem na kasety magnetofonowe z radia poszczególne kawałki. Później polubiłem muzykę Michaela Jacksona, a były to takie pierwsze przeżycia muzyczne, które również szybko przeszły, jak przyszły. W konsekwencji również nie znoszę muzyki Jacksona, a przyczyną są oskarżenia muzyka o pedofilię. Miałem okazję spotkać to coś w hotelu Marriott w Warszawie. Przed hotelem były tłumy, ochrona nikogo nie wpuszczała, ale ja miałem sprawę do załatwienia w hotelu. W zasadzie nie była to żadna sprawa, tylko w hotelu był punkt medyczny i jeden z niewielu, gdzie można było zbadać się na obecność wirusa HIV. Wróciłem z zagranicy po zabawach w Amerykach, Afryce i Azji, nie ukrywam, że miałem dziewczyny, Afrykanki, Brazylijki, Meksykanki..., a jak to dziewczyny człowiek się z nimi zaprzyjaźnia i łączy w pary, zakochuje i nie po to, ażeby patrzeć tylko w oczy. Po odebranym wyniku badania byłem szczęśliwy, że nie jestem nosicielem HIV i nagle stoi przede mną Michael Jackson. Zrobiłem minę, jakby mi stodołę spalił, uważałem go za pedofila.

Zanim spotkałem Michaela Jacksona, kilka lat wcześniej po zaprzestaniu słuchania jego muzyki, przyszła pora na zmianę nastrojów muzyczny. No jakby tu nie posądzać, ale to taki wiek, że człowiek szuka dziewczyny, Dirty Dancing i wszędzie disco, nuty końca lat osiemdziesiątych.
Szczęście to miałem, że wyjechałem z kolegą Jackiem do Międzyzdrojów, do innego kolegi Tomka, bo mieliśmy za darmo kwaterę. Pociąg z Warszawy jechał powoli, okrężną trasą, bo były strajki, oczywiście na stojąco albo w kucki, ale za to krajobrazy takie były, że do dziś pamiętam.

Kolega Tomek był bardzo sympatyczny i do dziś go pamiętam, gdzieś w radiu pracuje i to on właśnie zaraził mnie, jakby to tak nazwać muzyką metalową. Wtedy na takich, jak ja mówił o się dyskoman i ciężko ten metal wchodził do głowy.
Po dziesięciu dniach walenia w mój mózg Kreatora zakaziłem się nim i zmieniłem gusta muzyczne w słuchanie metalu.

Tomek tym Kreatorem od bladego świtu walił w nasze bębenki, aż w końcu się osłuchałem na tyle, żeby potem było słychać muzykę metalową wszędzie wokół mnie, no już niestety w Warszawie. Zakupiłem kasetę, płytę "Extreme Aggression" ów Kreatora i tak na dobre zaczęła się moja przygoda z muzyką metalową.
Muzykę zespołu Metallica poznałem, kiedy byłem już jakby to ująć starym obytym metalowcem z długim stażem muzycznym, wyrobionym uchem, żulem z długimi włosami i miałem za sobą przesłuchane różne zespoły w tym Slayer, Sodom, Megadeth, Sepulturę i wiele innych. W odczuciu w pierwszym zetknięciu muzyką Metalliki wydawała mi się łagodna, bardziej podobna do popu niż muzyki metalowej, ale też w owym czasie nie bardzo lubiłem muzykę lat osiemdziesiątych ostrych gitar z wysuniętym krzykliwym wokalem metalowych zespołów muzycznych, jak np. niemiecki Accept, a Metallika była do zaakceptowania. Muzyka metalowa na tle czasu szybko ewoluowała, a jako stosunkowo młody człowiek byłem wyczulony na brzmienie, jego twardość, czy ciężkość, które rozczulało moje wewnętrzne estetyczne odczucia.
Z pierwszą płytą Metalliki, jaką się zetknąłem była "...And Justice for all", która wydawała mi się dosyć łagodnym zjawiskiem o wiele lżejszym od tego, co słuchałem i trochę za lekkim jak na moje ucho, równie dobrze mógłby słuchać Pink Floyd, czy AD/DC, którego wtedy nie cierpiałem, de facto bardzo dobry zespół. Dopiero później posłuchałem poprzednie albumy Metalliki "Kill'em All" i "Master of Puppets". Płyty Metalliki podobały mi się, wątek z helikopterem na płycie "...And Justice for all" wywarł ogromne wrażenie, czy rytmiczne i dynamiczne utykanie poprzednich płyt było jeszcze bardziej fantastyczne, ale szybko wracałem do bardziej mrocznych klimatów i muzyki death metalowej. Pewnie dlatego, czarna płyta Metalliki wywarła na mnie fatalne wrażenie, miałem do niej stosunek podobny jak do disco i popu, którego w owym czasie nie znosiłem. Nie byłem diskomanem, diskomułem, jak to żartowaliśmy we własnym żargonie metalowym. Muzyka pop, to był przecież maks obciach i wstyd. Koledzy z bloku, kiedy w piwnicy słuchali Ace of Base z 2 unlimited, to aż mnie uszy bolały.

Z czasem, właściwie nagle zupełnie przestałem słuchać metalu na rzecz The Doors w zasadzie wielkiej miłości do zespołu, którego muzyką byłem opętany, w szczególności głosem i wierszami Jima Morrisona, Jima Hendriksa, Janis Joplin albo muzyki duetu Simon & Garfunkel i ogólnie muzyki lat sześćdziesiątych przechodząc przez Pink Floyd, Led Zepplin, zespołu, który już nie lubię, Deep Purple, trawiąc lata siedemdziesiąte wraz Cream i Eryka Claptona, Canned Heat skręcając do muzyki punkowej, Sex Pistols, No Means No, po czym  przechodząc modę muzyki elektronicznej, przez reggae Boba Marleya, Alpha Blondie, Jamesa Browna wpadłem w oblicza jazzu po koncercie, występie Fela Kutiego w Nigerii i wtedy, a było to dobrych kilka lat później, daleko po roku dwutysięcznym, w moje ręce trafiła płyta Metalliki z "cipą" na okładce. Mastering tej płyty został tak spaczony przesterem, że od tamtej pory zespół Metallica wzbudza we mnie tylko negatywne emocje. Do słuchania metalu wróciłem z dziesięć lat temu, a może więcej nie pamiętam, przypomniałem sobie Turbo, Vader bardzo dobra muzyka, a przecież Darski, człowiek ikona z Behemota.

Podsumowując, gust muzyczny zależy od tego, w jakich okolicznościach i z jaką muzyką się zetkniemy i proszę mnie nie ganić za to, że nie lubię zespołu Metallika.
Teraz na mnie największe wrażenie robi starsza muzyka jazzowa np. Chet Baker albo trio Dave Brubeck, a nawet Astrud Gillberto, której kocham głos, ale też nie pogardzę głosem gwiazd sprzed dziesiątek lat, szczególnie Dusty Springfield od której głosu nie mogę się uwolnić, Arethy Franklin, Etty James, a nawet Dolly Parton, która w gruncie rzeczy jest wielką i mądrą piosenkarką z niemałym dorobkiem artystycznym, i w tym zamieszaniu, bałaganie podsłuchuję metalu, bo to dobra muzyka. Jeżeli chodzi o muzykę współczesną, głównie metal do mnie przemawia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego kobiety głosują na Konfederację?

Koty

Górska wycieczka