Zabory Rzeczpospolitej
Wydaje wyroki komunistyczny prokurator i ludzie malutcy, mściwi o wielkiej żądzy władzy.
Sieję defetyzm i z nostalgią patrzę kilka lat wstecz, kiedy we własnym kraju niedoskonałym i biednym czułem się wolny, jak wolni jego obywatele.
Wiele podróżowałem po świecie i byłem w tylu miejscach. Podziwiałem zachód, Europę, Amerykę, a jednak zawsze czułem się dumny, że tam jest mój kraj, gdzie nie jest doskonale, bieda aż strzela, lecz wszyscy jesteśmy wolni od reżimu i dyktatu religii. Jakże byłem z tego dumny, chełpiłem się tym w dyskusji z moimi pakistańskimi przyjaciółmi, którzy nie mieli tak lekko, bo nie dość, że w biedzie, to jeszcze pod religijnym butem i władz ich kraju żyli. Wiele rzeczy wtedy nie rozumiałem, bo byłem niedoświadczonym dwudziestolatkiem, a dziś przebijam się myślą przez tamte czasy i widzę, jakże to było cenne, a przy tym jeszcze bardziej delikatne. Ludzie zadeptali wartości, charyzmę tego, co było wartościowsze niż każde złoto. Krzyżami zasłonili państwo, oddając władzę ludziom zawistnym, mordercom i złodziejom.
Chciałbym, żebyśmy się wszyscy zebrali i bronili nie państwa, które jest tworem naszej umowy, tylko samych siebie, naszych dzieci, rodziców, wartości, sprawiedliwości, humanizmu.
Jak się temu przeciwstawić, kiedy to jest niemożliwe, bo to jest jak wołanie na środku pustyni o wodę i ratunek, czuję zabór nad wartościami, własną wolnością, jakby życie straciło sens.
Należy podjąć wszystkie środki o walkę, lecz tak nie będzie, każdy patrzy tylko tam gdzie kończy się jego tyłek.
Zdaję sobie sprawę, że to nie wyjście, lecz jestem realistą, socjologiem, który nie daje szans na to, że stanie się inaczej. Patrzę z punktu widzenia socjologa i nie sądzę, żebyśmy byli gotowi zostawić pracę, obowiązki na rzecz walki o państwo - bardzo przykre.
Komentarze
Prześlij komentarz