Katastrofa smoleńska
Są tacy, którzy próbują zbić człowieka z tropu, mówiąc, że katastrofa smoleńska była zagadką.
Sęk w tym, że zagadki żadnej nie ma, a sprawa katastrofy smoleńskiej była dawno temu rozwikłana. Sprawa wcale nie skomplikowana, po prostu brak rozwagi, umiaru i pewność siebie doprowadziła do katastrofy.
Katastrofę przedstawiając, należy napisać krótko, Jarosław Kaczyński każe lądować, Lech Kaczyński przytupnął w samolocie, że mają
lądować, Błasik generał poprawił i pilot wykonał zadanie bez zastanawiania się,
czy potrafi, czy nie, postawił na jedną kartę i wszyscy zginęli.
Lech
Kaczyński był kiepskim prezydentem, marny człowiek o niezbyt szerokiej
wiedzy za to wysublimowanym wysokim ego, który nie zdawał sobie sprawy z tego, że kapitan w samolocie,
czy na statku to ważny gość i należy postępować według jego poleceń, bo zazwyczaj
wie, co robi i ma doświadczenie. Przed lotem do Smoleńska wyrzucili pilota, który był
odpowiedzialny za lot nad Gruzją i z całą odpowiedzialnością nie wykonał
fanaberii Lecha Kaczyńskiego.
Lech Kaczyński po zdarzeniu
opowiadał, że zrobi porządki, co jest udokumentowane na filmie i wywalił doświadczonego pilota. Spowodowało
to, że do feralnego lotu samolot nie był przygotowany, nie było żadnego
pilota i został wybrany kapitanem facet, który nie miał uprawnień na
ten typ samolotu, do tego nie miał doświadczenia. Wiem tyle, że pilot
chciał przejść do cywila i był szantażowany, że musi wykonać zadanie, bo
inaczej żegnaj, nie pozwolimy ci na to - był taki przekaz od prezydenta i generała Błasika. Zakładam, że pilot był tak
zdeterminowany, iż popełnił samobójstwo, aczkolwiek niekoniecznie, to
było samobójstwo. Przyczyną był brak doświadczenia i nieznajomość
warunków, jakie panowały na lotnisku w Smoleńsku. Wyobraźmy sobie, że szybki i
wściekły kierowca za kierownicą szybkiego samochodu wylatuje na łuku drogi i wpada
na drzewo. Zbieżność przypadku, że samolot wypada z toru lotu i ląduje na drzewie. To
było przyczyną, winny był Lech Kaczyński, a pośrednie winny jest
Jarosław Kaczyński oraz niedoświadczony pilot. Człowiek to istota delikatna, pod skórą kryje się jako żywa wrażliwa na bodźce dusza - pilot mógł być twardzielem, ale jakieś granice są, potrzeby, znalezienia swojego miejsca w życiu.
Po katastrofie czytałem o różnych scenariuszach, parówkach, puszkach, pancernej brzozie i już sam nie pamiętam o czym, aby za wszelką cenę powiedzieć, że tam był zamach, a to nie prawda, nie było tam osób trzecich poza Jarosławem Kaczyńskim, którzy mogliby jakkolwiek wpłynąć na katastrofę. Macierewicz i jego ekipa zajmująca się przyczynami katastrofy smoleńskiej tak konfabulowała, że nie wolno było wierzyć im na słowo. Opcja, że aluminium się oprze drzewu, słynnej brzozie, jest z dupy, głupia i bez sensu. Aluminium to słaby materiał, piły z tego zrobić się nie da, a puszkę znieść w ręku.
Ładunków
wybuchowych też nie było w samolocie, bo choćby to, że ostały się całe
okna, pasy, nieosmolone fragmenty samolotu jest dowodem na to, że to idiotyczna teoria.
Macierewicz na Twitterze, czy gdzieś udowadnia, że bomba była lewacka, co już zupełnie ośmiesza tego człowieka. Domniemywam, że agenta rosyjskiego wywiadu. Po prostu gratulacje temu panu. Jeżeli nawet byłyby ładunki wybuchowe w skrzydłach, to musiał je ktoś podłożyć. Kto to zrobił? Ten, co przygotowywał lot, więc na logikę rozumiem, że Andrzej Duda z Sasinem. Jeden i drugi po katastrofie smoleńskiej awansuje ponad swoją miarę. Jeden zostaje prezydentem, drugi dostaje ważne stanowiska w państwie. Jeden i drugi nie ma do swoich funkcji odpowiednich kwalifikacji. Skoro tak było, że ktoś podłożył ładunki wybuchowe, choć to nieprawda, to dlaczego jeden ani drugi na tę ewentualność nie był przesłuchiwany przez prokuraturę? Dlatego nie byli przesłuchiwani, bo nie było żadnej bomby w samolocie i wina jest po stronie pilota zmuszonego do lądowania przez prezydenta.
W tekście zakładam, że krew na rękach ma również Jarosław Kaczyński. Jestem pewny, że to jego gryzie, bo mowa o jego bracie doprowadza go do histerii, gryzie go sumienie, co widać od katastrofy, a że to cyniczny b*c to się nawet nie poczuwa do odpowiedzialności.
Zastanawia mnie w tym postawa Martusi Kaczyńskiej, która podaje ręku swojemu ojcobójcy. No cóż, zakłamanie i obłuda to chyba domena tej rodziny.

Komentarze
Prześlij komentarz