Przemoc

Nie wolno stać w miejscu, albowiem bez pracy organicznej nie zmienimy świadomości społecznej, jednak przez kościoły i polityków udających osoby religijne natrafiamy na hamulec, który cofa nas systemowo o wieki świetlne i przemoc kwitnie.

Władza w naszym kraju zawsze jest nie na czasie. Jeżeli zdarzy się nieszczęście i utracimy niepodległość, ale nie powinniśmy stać w miejscu, lecz edukować nasze dzieci. Dziś tak właściwie już jest i odczuwam to na własnej skórze, więc już teraz powinniśmy zacząć edukować dzieci i w pierwszym kroku wyprowadzić je z religii.
Mniej zorientowanych i chłopków dzieci będą chodzić na religię, z czasem nawet zmienią barwy narodowe, im to łatwiej przychodzi niż nam z powodów historycznych. Raz, że kiedyś pańszczyzna była wyznacznikiem narodowości. Chłop takowej nie miał, nie był Polakiem, potrafił zabić Polaka i przejść na stronę austriacką. Wieś historycznie niekoniecznie jest Polska, a czasy Wiosny Ludów bardzo wiele o tym mówią.

Trzeba mówić o przemocy w różnych kontekstach. Patriarchalizm od zarania jest jak element przemocy. Głos porąbanych polityków, których jest większość, ogranicza, a przede wszystkim zakaz wolnej wypowiedzi (ust. o uczuciach religijnych) uniemożliwia byciem z poczuciem wolnego myślą obywatela.
Ateiści natrafiają na systemowy opór, jest ich coraz więcej, identyfikują się z lewą stroną, bądź są po stronie opozycji i niestety my ateiści oraz agnostycy natrafimy na systemowy opór zbudowany na bazie kościołów i polityków PiS.
Nie można stać w miejscu i patrzeć na to swobodnie, kiedy można krzewić świadomość humanisty. Humanista jako człowiek wolnej myśli nie może być ograniczony religią, a jeżeli jest, automatycznie przestaje być humanistą. Humanizm nie może mieć nic wspólnego z wiarą w Boga, choćby z powodu pytań, a nawet oszczerstw, których nie wolno stosować osobie wierzące. Ogranicza to swobodę myśli, a humanizm nie może być ograniczony, a gdy nie ma pełnej swobody, jego już nie ma, zostaje tylko cząstka.
Mówienie o tym, że można być ateistą, spowodowało przemijanie wiary i religii oraz zmieniło świadomość społeczną. Kościół zaczęliśmy postrzegać jako instytucję zła oraz nienawiści. W ustach hierarchów słyszymy, że są jedni ludzie gorsi od drugich. To też nie ma nic wspólnego z wiarą, a ci ludzie pełnią bardzo ważne stanowiska, nieadekwatne do ich nienawiści. Boją się ich, bo wiedzą, że ci słabi tęczowi ich obalą, a proces tego już dawno temu się zaczął, tylko kościół przespał i dowodem na to dla przykładu jest brak powołań do kościoła. Kościół w Polsce wciąż jedzie na dokonaniach Jana Pawła II, który niefortunnie został świętym. Dlaczego niefortunnie, ponieważ wiedział o pedofilii w kościele, a poza tym, czy którykolwiek człowiek może być święty? Nie może zgodnie z logiką pisma świętego, szczególnie Dekalogu. Nie można być tak bardzo ograniczonym, żeby tego nie rozumieć. Może JP2 w przeszłości sam był wykorzystany, kto wie, co człowiekowi przyświeca, żeby wejść do zakonu? Opowiadania o świętości po tym, co działo się w kościele, nie ma mowy na żadną ulgę dla tego człowieka. On o tym doskonale wiedział. Marcial Maciel Degollado był jego przyjacielem i co dalej, a można sobie w takiej sytuacji wyobrazić dosłownie wszystko. Dlaczego nie miałaby być pedofilem, może nie aktywnym i tylko się przyglądał temu? Poważnie oskarżenie, nie ma żadnych dowodów, ale dywagować zawsze o tym można. Nic nie insynuuję, tylko nie możemy patrzeć na różne sprawy z zamkniętymi oczami. Bycie księdzem to na pewno są jakieś problemy emocjonalne pacjenta, który zamiast rodziny wybiera drogę samotnika. Wielu księży dobrze się urządza, mają panie gosposie, a nawet dzieci i bardzo dobrze, są normalnymi ludźmi, lecz dla kościoła wyjętymi spod prawa. Celibat staną kością niezgody dla tego, co dzieje się w kościele i seksualne problemy w kościołach.

Lata dziewięćdziesiąte niosły ze sobą nadzieję na zmiany i swobody obywatelskie i jak widać swobody z jednego przymusu-ograniczenia i do drugiego przymusu-ograniczenia bardzo szybko następują. Przestrzeń publiczna została zasypana krzyżami, boźkami i jezuskami wszelakiej maści oraz programami i stacjami radiowymi i telewizyjnymi. Od programu szkolnego dla dzieci, po korytarze w szkole, następnie w aptece, szpitalu, czy nawet sejmie. Każde drzewo zaznaczone przez członków sekty, którzy nie mogą pojąć, jak to jest być ateistą.

Na swoim przykładzie dodam, iż w przeszłości pamiętam opór, a raczej sympatyczne zainteresowanie, jakie stanowiliśmy jako rodzina dla okolicznej społeczności. Nic złego się nie stało, że dzieci nie zostały ochrzczone, a przynajmniej spowodowało zainteresowanie i umożliwiło poznanie wielu osób. Dziś, a konkretnie od tego roku w tej samej szkole w każdej klasie już kilka osób nie chodzi, więc jako rodzina w tej sprawie czujemy się trochę, jak pionierzy i siewcy ateizmu.
Wszystko mimo pewnych perypetii, aczkolwiek młodszy syn w pierwszej klasie dostał świadectwo szkolne ze wpisanym przedmiotem religia. Ufff, gdzie ja żyję, dzicy ludzie. Oczywiście na jakiego deklaracja, że dziecko nie chodzi na religię? Dziecko nie chodziło na religię, ale miało wystawioną ocenę na świadectwie. Starszy syn nie miał takich problemów i w tym roku poszedł do liceum, a tam połowa dzieci nie chodzi na religię. Ogromna zmiana dla dzieciaka, który w tej sprawie, dla okolicznej społeczności był dziwakiem, choć odbiło się to raczej w kontekście pozytywnym. Ateiści dzieci zadają pytanie, a ja też mogę być ateista, a wszystko przez dziecko uwielbiane w szkole. Córka również w tym roku ma w klasie koleżanki ateistki, z wyboru rodziców. W tamtym roku uczęszczała do szkoły publicznej, ucząc się w przykościelnej sali katechetycznej. Trochę ze względu na mój ateizm i brak chrztu córki było to dość kontrowersyjne. Nic nie powiedziałem w szkole, byłem w trójce, ale się musiałem wycofać, jednak tego nie zniosłem. Dając do zrozumienia, że coś jest źle. Źle jest, że religia ma miejsce w szkole, a nie przy kościele. Kościół od szkoły jest oddalony o kilkanaście, kilkadziesiąt metrów i tam dzieci z chęcią szłyby na religię, a dzieci ateistów mogłyby mieć swoją salę do nauki, gdyż religia znalazłaby się poza szkołą.
Ciężko się przebić z taką myślą do okolicznej społeczności, bo ogólnie dzieciakom w sali katechetycznej nie było źle, lecz strasznie od strony mentalnej. Mogę, co najwyżej być obrażony na kościół, lecz świat zmienia się, i pierwszy raz pojawili się ludzie w szkole, którzy nie posyłają dzieci na religię i kiedyś sam przyjdzie opór na salę katechetyczną. Jako jeden nie widziałem sensu walki o to, a też nie chciałem zaszkodzić swojemu dziecku, co jest jeszcze bardziej logiczne, odrobina konformizmu, każdego w takim systemie dopadnie. Cieszę się jednak, że między innymi moje działania okazały się skuteczne, bo walczę o to od bardzo dawna, a może jeszcze więcej, jeżeli brać pod uwagę swój ateizm. Bywałem na kongresach świeckości, marszach ateistów, udzielałem się, strzępiłem język w mediach i się przebiło, ludzie w końcu zrozumieli: że można być po innej stronie; iż wiara to wyłącznie nasza wyobraźnia; iż należy przestać trwać w fantasmagoriach religijnych; zacząć być uczciwym i sprawiedliwym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego kobiety głosują na Konfederację?

Koty

Górska wycieczka