O Polakach
Jak możesz, nie czytaj, a jeżeli cię zainteresuje, nie przejmuj się, to tylko słowa. Słowa prawdy, a może pogardy, nie jestem godzien, a może właśnie mam rację. Mam prawo, każdy ma prawo myśleć, jak chce. Nie jestem doskonały, nie oceniam, choć wystawiam opinię.
Bardzo życzę temu społeczeństwu oświecenia, ale czy już nie jest za późno?
Na samych życzeniach nic się nie zmieni, wszak do oświecenia potrzebna jest pokora i dobra edukacja, a nie szkolna bigoteria.
Polska, kraj na polu w Środkowej Europie utworzony, między słoną kałużą potocznie nazywaną morzem a górami. Między młotem a kowadłem, ważne, żeby był za płotem. Klimat umiarkowany, ładny, kiedyś kraj był zalesiony, dziś imigranci i dzieci giną w lasach, jakie się ostały. Naród po wielu różnych klęskach i tragediach, które sam stworzył.
Szmalcowników tradycje w hołdzie z krzyżem, na łonie pedofilski tłuszczy. Społeczeństwo zabobonne, uległe i łatwowierne z wielką urojoną dumą panów, choć z niewolników stworzony na pańskiej tradycji rozdziewiczania dziewek, aczkolwiek są tu dwa sprzeczne narody i jeden mniej, a drugi bardziej, reszta uciekła albo w Katyniu wymordowana. Jeden naród pragnie być wolny, a drugi się zamyka jak na wsi zabitej dechami i sprzedaje kraj za pieniążki. Targowica symbolem całej polskości, w przeciwieństwie do oświeconej mądrości. Inteligencja na przekór chamstwa. Pisarze kontra symetryści. Mięso i brukiew, rozbity na polskiej drodze, bo granic ogłady nie stosuje, za chętnie staje z kolan, żeby w błocie się wyszczurzyć, upaćkać całym ciałem. Złodziej, jeżeli może tylko kradnie, choć i tu są tu ludzie poczciwi i uczciwi. To nie jest wpis o polityce, nie o mamusi osrajtka, która ciężko pracowała za tysiąc dwieście i miliony odłożone miała. Jak nie złodziejska kanalia, to kłamca albo sprzedawczyk. Całe prawe towarzystwo ruskim dupę liże jakby z przeszłości, Nowosilcow wszedł na salony. Układziki, handelek, złodziejstwo, a lud boży wierzy w patologię wymiaru ojcowizny.
Baranki boże, piękne dziewoje, kurwy złośliwe, zazdrosne i nieprzejednane, na przekór osób o wielkiej dobroci i sercu. Schizofrenia społeczna, piękni i brzydcy, choć nie w urodzie prawda.
Baranów tu nie brakuje, mają wbudowaną w mózg pańszczyznę po dziadach tradycję i to kieruje ich ciągłymi niezrozumiałymi decyzjami, skonfundowanymi banałami. Idą za kiełbachą z kartoflami jak koń z klapami na oczach i owsem pod nosem do żłoba się pchają, nakraść czyjąś forsę, a potem się pokazać, jaki to wielki pan, kiedy to kompleksy spolegliwych dziadów. Muszą sobie znaleźć pana, jak nie proboszcza całować po ręku to innego feudała, a jak już pula szlachciców wyczerpana, to szukają w niebie, piekle, żeby mieć pana. Dzieci uczą, tam masz synu wysoko pana, masz mu codziennie robić loda i błagać o litość. Pan na ciebie patrzy i musisz cierpieć, póki nie jesteś p(ch)anisko.
Przyznać trzeba, szeroki problem z tym panem, bo nie tylko sprawa Polaków, ale ogólnie Słowianie mają problemy ze swoją godnością i tożsamością, a to przecież nie bierze się znikąd. To wiara w kłamstwo tak upadla człowieka. Nie wierzą w szkołę i naukę, tylko potrzeba im wyimaginowanego pchama. Nie tylko Słowianie, bo ta uległość ma miejsce tam, gdzie jest wielki kult w pana. Ameryka Południowa, ach rzesz tam się działo i dzieje. Wenezuela, Meksyk, a kiedyś Argentyna. Czarna sodoma się tam panoszy i ludzi okłamuje. Wmawiają im pana, żeby wykorzystywać ich i ich dzieci, a czasem zabić tak jak się w Kanadzie rozpanoszyli. Czarna sodoma w Polsce dobrze żyje, jest wielka i ma siłę, ziemię, radio, a nawet telewizję, w rządzie siłę, ludu na wsi przyjazną minę.
Naród zbaraniały, choć wśród baranów są odmieńcy, takie koty, które chodzą własnymi drogami. Czy ich wielu, na oko kilkadziesiąt procent?
Drugi świat albo naród drugi, ale też skotłowany. Chamstwo wszechobecne oddziałuje silnie i piętno zostawia na każdym człowiecze, co widać wszędzie, w szkole, pracy, a nawet na drodze. Na drodze szczególnie się to objawia, bo jak nikt nie widzi facjaty, tu mu się wydaje, iż może więcej i nawet nie dociera, że trzeba inaczej. Tak ze wszystkim, jeden w tę stronę, drugi w inną, aczkolwiek zacnych ludzi nie brakuje, tylko to całe szambo przenika nas wszystkich. Sam nie jestem lepszy, widzę swoje błędy i chamstwo z ulicy, a kiedy zauważę, staram się zmieniać, ale tak jak każdy jestem tym przesiąknięty. Nie ma od tego ucieczki jak życie w szpitalu psychiatrycznym. Tu nawet nie o to chodzi, bo na całym świecie są ludzie różni. Można spotkać chama w Norwegii tak samo, jak Szwecji bądź Ameryce. Ameryka jest szczególnym miejscem ze względu na swoją silną pozycję międzynarodową, ale też może się pochwalić obyczajami z pogranicza rozumu i chamstwa. W Teksasie próbują zakazać aborcji, w innym stanie, coś innego. Każdy ma takiego chama, na jakiego sobie zasłużył, choć ten nasz jest tak w społeczeństwie powszechny, że aż wyjątkowy.
Nie każdy chce być chamem, mieć pana, są ludzie, którzy nie pożądają niewoli dla swoich dzieci i chcieliby wychować je na porządnych ludzi, ale niewolnicy tego nie mogą zrozumieć, i robią oczy z zapytaniem, no jak o nie chce pana, Kyrie eleison a kto panu laskę zrobi?
Pan wcale nie musi być prawdziwy, niewolnik sobie wymyślił wyimaginowanego, a jak gdzieś się napatoczy pan prawdziwy, nie zaszkodzi mu polizać dupę. Tak życie, w szczególności tak wygląda na naszej prawicy, czyż nie?
Niewolnicy oburzają się, kiedy ktoś nie chce być niewolnikiem.
Obskurne tekst, słowa zmiędlone i zmielone z moją niechęcią do tego społeczeństwa. Jestem kosmopolitą, nie czuję się Polakiem, wstydzę się go i brzydzę. Bardzo żałuję, że tu żyję i mieszkam. Wyprowadziłbym się chętnie, żeby nie patrzeć na to, co tu się dzieje. W szkole, pracy, na ulicy, w kościele, martwi ludzie na granicy. Mam tego wszystkiego dosyć i nie chcę więcej na to patrzeć. Wyprowadzę się, już całkiem niedługo, lecz na drugi świat.
Odejść w krainę spokoju, gdzie nie ma nieba ani piekła, jest tylko zielona trawa. Niestety to wszystko smutna ułuda, bo tak nie będzie, tak bardzo nie wierzę w żadne religie, bo to zwyczajnie jest niemożliwe. Kiedy odejdę, nie będzie nic, a ludzie, którzy tu żyją, zapomną o mnie kiedyś, jak nie za jedno, to drugie pokolenie, a nawet dziesiąte. W przyszłości nic nie zostanie z moich kości, w końcu Słońce umrze, Ziemia zginie i nic, nawet cząstki nie zostanie. Duszy nie ma, bo to niemożliwe, tak samo, jak bogów, takie jest nasze życie.

Komentarze
Prześlij komentarz