Moja ateizacja

 Moja ateizacja

Opowieść o tym jak odszedłem od wiary

Moje słowo na niedzielę.

Kościół dąży do systemu feudalnego, albowiem taki jest schemat jego religii.

Jeden bóg, jak jeden władca, autorytarny monarcha, który może wszystko. Może dać życie albo je zabrać. Bóg stworzył świat, ale też może go zabrać, a historia z Noe dowodzi, że go zgładzi, jeżeli będzie miał taką wolę. Skąd pewność, że jutro ludzkości nie zgładzi ponownie?

Jakim trzeba być ostatnim skurwysynem, żeby zgładzić całą ludzkość, o czym mówi biblijny przekaz?

Przecież mówi się o końcu świata, czyli wtedy, kiedy bogowi się zachce. Usiądzie sobie dziad gdzieś na kamieniu, co prawda niematerialny nie sieci, załóżmy, że jest przycupnięty, ale przecież ma postać ludzką. Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo, boże więc musi sobie gdzieś przycupnąć.

Padł jego mit, kiedy zaczął się człowiek przyglądać temu, co dzieje się we wszechświecie. Na początku Kopernik, który ponoć nawet nie znał języka polskiego udowodnił na tyle skutecznie swoją heliocentryczną teorię, że przebija się do świata kościoła. Wbrew temu, co czasem mówi się, nie był księdzem, choć miał niższe święcenia. Teoria o tym, że był księdzem spowodowana jest czyimś błędem.
Co ciekawe Mikołaj Kopernik nie był pierwszym odkrywcą systemu heliocentrycznego. Z heliocentryzmem możemy się spotkać w starożytnej Grecji, jak też w Egipcie, co służyło do straszenia społeczności, ale również w ten sposób do poddaństwa, czego skutkiem zostały stworzone piramidy, które dziś możemy podziwiać. Taką wiedzę posiadali Majowie w Ameryce, ale ich cywilizacja się załamała. Nie wiadomo, co się stało, założyć należy, że przyczyną były choroby i cywilizacja upadła. W Europie też były różne choroby, a dżuma wielkim postrachem miast i ludności europejskiej.

Teoria Kopernika się przebiła i zaczęła budować inną świadomość wśród ludzi. Dla niektórych był to początek zwątpieniu i przyjęcia tezy, że nie ma wiary i bogów. W owych czasach za ateizm w Europie można było zostać spalonym na stosie, co często miało miejsce, choć zazwyczaj o innym podłożu. Jordano Bruno został spalony na stosie, za poglądy heretyka, ale tak naprawdę, dlatego, że jego postawa szkodziła kościołowi. Nasz słynny pierwszy ateista Kazimierz Łyszczyński został z tego powodu oskarżony przez sąsiada. Sąsiad nie chciał oddać pożyczonych pieniędzy, a nie dość tego, chciał przejąć włości Łyszczyńskiego. Nie chodziło tu o wiarę, to tylko był pretekst, a o zwykłe złodziejstwo w imię boga. Stracili Łyszczyńskiego za szerzenie ateizmu, a tak naprawdę po to, żeby sąsiad przejął jego majątek.
Tyle warta jest ludzka wiara, co sens śmierci Łyszczyńskiego.
Wszystko, co związane z bliskowschodnimi religiami jest stworzone na kłamstwie i oszustwie. Ludzie, którzy najczęściej przestrzegają przed kłamstwem i oszustwem, ci je najczęściej stosują, czyli klerycy.

Ich retoryka niestety przenosi się na politykę, co przynosi opłakany skutek.

Jeżeli ktoś mnie czyta, a jest osobą wierzącą, niech spojrzy na świat z punktu widzenia ateisty. Nie ukrywam, że moim celem jest przekonać swojego czytelnika. Po prostu muszę, uważam to za swój obowiązek patriotyczny wobec swojego państwa. Obowiązek patriotyczny wobec Polski.

Powyższy obrazek powinien dać do zrozumienia, dlaczego nie kościół i należy go odrzucić. To jest jeden z powodów, dla którego odszedłem od kościoła. Drugim jest pierwsze kłamstwo, do którego zmusił mnie ksiądz na lekcjach religii.
W roku, w którym miałem komunię świętą chodziłem na religię. Nie ma w tym nic niezwykłego, wszystkie dzieci kształcone w komunie poza nielicznymi wyjątkami chodziły do kościoła i na religię. Mnie się trafiło dosłownie jak ślepej kurze ziarno. To był jedyny rok, kiedy chodziłem na religię w swoim życiu, czyli był pierwszy i ostatni. Indoktrynacja kościoła w komunie była bardzo silna i skuteczna, tym bardziej że władza w państwie pod kontrolą Związku Radzieckiego była wrogiem społecznym, więc ludzie mimo woli skręcali w kierunku kościoła. Polska w owym czasie była najbardziej katolickim krajem na świecie, w sumie bardzo podobnie do Irlandii. Kiedyś z jakimś księdzem miałem dyskusję o Irlandii i ten już wiedział, że upadek kościoła w tym państwie nastąpi. Kościół tam wyprawiał to samo, co w Polsce. Pogarda dla człowieka była bardzo podobna.

Moim szczęściem stało się, że do komunii świętej przystąpiłem o kilka lat później, bodajże dwa lata po swoich rówieśnikach.
Nie podobało mi się to, że jestem najstarszy, a inne dzieci młodsze ode mnie, były dla mnie maluszkami jeszcze brylującymi w piaskownicy i chodzą razem ze mną. W sumie zacząłem się tego wstydzić i bez ukrywania, po prostu wkurwiało mnie, że nie ze swojej winy muszę chodzić na religię, była to dla mnie wielka kompromitacja i obciach. Byłem kochanym dzieckiem i nie okazywałem tego swoim rodzicom, głównie matce, ale były tego jeszcze przyczyny, które właśnie opisuję, tworząc jakby pamiętnik z przeszłości, gdzie szczegółowo opisuję relacje dziecka z matką. Bardzo toksyczne relacje.
Pięknie było, fotki zrobione, komunia była, dostałem zegarek od matki chrzestnej.

— -

Przed komunią świętą, była moja pierwsza spowiedź, do której przygotowywałem się przez cały rok.

Moja pierwsza spowiedź miała miejsce na ulicy Rzymowskiego obok Gotarda w Warszawie i na której swoją wyobraźnią kłamałem, w końcu cudzołożyłem. Kompletnie nie miałem pojęcia, co znaczy ów słowo, nie wiedziałem, że chodzi o seks, ale tak się wyspowiadałem. Coś tam ksiądz mruczał, że nie wiem, o czym mówię, ale już było za późno, mleko się rozlało, mózg zalało. Cudzołożył dziesięciolatek. Jebana sekta zmusiła mnie do tego, żebym kłamał. To było moje pierwsze kłamstwo w życiu.
Kłamstwo szło za potrzebą grzechów, których nie miałem. Nie miałem się z czego spowiadać, ale musiałem, więc wymyślałem sobie grzechy.

Nienawidzę sekty.

Jak można to dziecku zrobić? To jak pedofilia, gmeranie w intymnej części człowieka, w jego umyśle, żeby grzeczny i posłuszny, dawał pieniążki i chronił.
Przez to, że byłem ciut starszy, inaczej rozumowałem niż inne młodsze dzieci.

Dwa lata, to jednak to jest ogromna różnica wieku, to jest jedna piąta życia dziecka, która spowodowała, że zrozumiałem to co się stało i wtedy stałem się ateistą. Od tego momentu zaczęła się moja droga do tego, żeby być osobą niewierzącą. Byłem naprawdę wierzący, ale zacząłem sobie zadawać pytanie, czy to jest możliwe, żeby był jakiś bóg, że to nie prawda, czułem to głęboko i podświadomie. Istnienie boga stało się dla mnie bytem nielogicznym, wymyślonym przez człowieka. Oczywiście w połowie zakładałem, że może jednak istnieje bóg. Było to dla mnie ważne, bo istnienie boga wiąże się z nieśmiertelnością. Nie chciałem nigdy umrzeć, zawsze chciałem żyć. Przełom nastąpił w liceum, w którym w moje ręce trafiła Biblia.

Zanim poszedłem do liceum z kolegą udałem się do kościoła po świadectwo, bo niby było potrzebne do tego, żeby dostać bierzmowanie, a te potrzebne do ślubu. Oczywiście kłamałem, że chodziłem na religię, ale dostałem świadectwo. Ksiądz wypisywał wszystkim tym, którzy po nie przyszli. Hipokryzja głupiego nastolatka nie ma granic, przynajmniej taka była moja, ∞ wielka.

Potem były liczne dyskusje ze świadkami jehowy, rozmawiałem z Hari Kriszna, których kiedyś odwiedziłem pod Piasecznem i tam dostałem poczęstunek, niby hinduskiego jedzenia. Nie smakowało mi, a różne przyprawy znałem, bo mój ojciec przywiózł je zza granicy. Była też dyskusja o ateizmie. Miałem przyjaciela, świętej pamięci Roberta Pałęckiego, z którym dyskutowaliśmy o ateizmie. Robert ostatecznie wbił gwóźdź w mojego boga. Jak na ów nastoletni wiek dyskusje były bardzo poważne, a Robert okazał się intelektualistą o bardzo szerokiej wiedzy, którą się chętnie dzielił. Skończył średnią szkołę i nie studiował, tak jak najwięksi intelektualiści, którym po prostu brakuje na to czasu, chyba że ktoś studiuje fizykę, ale załóżmy, że ci bardziej zdolni mają wiedzę z kilku lat studiów, zanim pójdą do szkoły, o ile znajdą sens ukończenia takiej szkoły. Mam taką bardzo bliską osobę.

Będzie już kilka dziesięcioleci od tamtego czasu. Oczywiście jeszcze długo we mnie wpojona indoktrynacja przez kościół, religijną matkę i ojca z lat dzieciństwa prześladowała.

Miałem w życiu fazę związaną ze śmiercią. Nie, że mnie się coś stało, ale nie mogłem zrozumieć tego, że kiedyś odejdę i mnie nie będzie, zniknie moje ego. Bardzo mnie to obciążało psychicznie i w jakimś momencie, jakbym przeżył katharsis oraz śmierć, a teraz ona nie ma dla mnie znaczenia. Wychodzę z założenia, że i tak umrę i im prędzej, tym lepiej dla mnie. Mam świadomość, że dopóki żyję, to jestem. Potem bez żalu przyjmuję do siebie ten fakt, i że nie ma to żadnego znaczenia. W sumie ten moment mogę uznać za chwilę zupełnego wyzwolenia swojego umysłu od wiary, religii, kościoła, kajdanów i piętna. Moment, w którym ostatecznie stałem się wolnym człowiekiem, choć rzeczywistość nie ma z tym nic wspólnego. Żyję w takim kraju, w którym jeszcze mogę coś napisać. Są kraje, jak Rosja i Chiny gdzie tego robić nie wolno. Gdyby w ich interesie było piętnowanie kościoła, moje słowa o kościele miałyby uznanie. Gdyby było na odwrót, jak teraz ma miejsce w Rosji, moje teksty stałyby się niepożądane i mógłbym spodziewać się nawet napaści, czy innych perturbacji związanych z życiem. Życie w Rosji jest ciężkie, są tam ludzie biedni, choć najwięcej mieszka tam miliarderów, ale ludzie ogólnie nie mają nawet toalet i muszą korzystać ze słynnych sławojek. W sumie ma to swoje duże plusy, ci ludzie mniej niszczą od obywateli w zamożnych krajach zachodnich, dla których konsumpcja i wytworzone CO² jest tak duże, że nawet kilkaset razy większe od biednego Afrykańczyka, który na dobrą sprawę nie jest winny tego, że urodził w takich i nie innych okolicznościach.

Niesprawiedliwość na świecie mimo tego, że praktycznie wszędzie są gdzieś jakieś religie jest tak ogromna, iż nieobliczalna, dochodząca do maksymalnych granic i możliwości. Z drugiej strony obywatel zachodu, tak jak ja, musi jakoś żyć, co wiąże się z wytwarzaniem CO². Tylko zadam pytanie, dlaczego najczęściej głosem ekologa mówią osoby, które są niewierzące?
Bo nasz ateizm, do którego najczęściej samo dochodziliśmy doprowadza do tego, że nie należy myśleć wyłącznie o własnej dupie. Nikt za nas nie uratuje ziemi, nikt za nas nic nie zrobi, bo nie ma boga i są tylko nasze głowy, nasze ręce oraz chęci.
Jesteśmy z tego powodu blokowani i piętnowani. To nie tylko koncerny motoryzacyjne, które w dużej mierze będą odpowiedzialne za zagładę ludzkości, ale również producenci paliw stałych. Rosja, Norwegia, Arabowie, Australia, Afryka, Polska, która produkuje węgiel i zapotrzebowanie na 15% gazu w państwie. Taka ilość gazu jest wydobywana w Polsce.
Ekolodzy mówią nie paliwom kopalnym. Widzą sposób na to i jako on wskazują na odnawialne źródła energii. Jest to jakiś pomysł. Uważam, że jeżeliby opleść całą ziemię nadprzewodnikami i połączyć to z licznymi instalacjami fotowoltaicznymi ułożonymi w strefie zwrotnikowej na ziemi, mogłoby zapewnić energię dla całej ludzkości, bez potrzeby spalania paliw kopalnych. Gaz byłby potrzebny tylko do produkcji nawozów, plastiku, ale nie jako surowiec do wytwarzania energii.
Pomysł trochę abstrakcyjny, bo za wielka skala i ogromne koszty. Taka instalacja jednak szybko by się zwróciła, tylko nie ma do tego na tyle silnej ludzkiej woli. Ludzie wolą wojny niż rozwój.
Ja widzę mnóstwo energii pod skorupą ziemską, co w sumie przy dzisiejszej technice można by z powodzeniem eksploatować. Należy się przebić przez skorupę, co jest bardzo trudne, ale można to zrobić przy użyciu silnych laserów. Spalane skały parują i robi się wielka dziura, a tam głęboko jest tak gorąco, że ludzkość miałaby nieskończone wielkie źródło energii. Kiedyś ziemia wystygnie, ale to za tak długi okres czasu, że nie ma się czym przejmować, nawet jeżeli tej energii będzie tylko na miliard lat. Wtedy będziemy wiedzieli jak powstawał świat. Tak odległy czas spowoduje, że wyginiemy albo się tak zmienimy, że nie będziemy przypominać współczesnego homo sapiens.

Wtrącony został wątek techniczny, bo mimo woli, ale skłaniam się ku tezie, że osoby wierzące rzadziej szanują naturę. Ziemia dla nich jest poddana i wydaje im się, że mogą robić na niej wszystko, a to nie jest prawda. Prześledźmy, co robią politycy w Polsce. Im związani z kościołem, tym bardziej destrukcyjni dla środowiska. Nie rozumiem dlaczego, jakby te osoby były zupełnie pozbawione rozumu, a przede wszystkim uczuć wyższych i empatii.

— -

Pomijając wątek techniczny i puentę jego taką, że osoby religijne nie boją się zagłady ludzkości na ziemi. Katolikom i Arabom nie zależy na tym, żebyśmy jako ludzkość mogli trwać wiecznie. Jedni i drudzy nie mają świadomości, nie dociera do nich, mają tak bardzo ograniczony myślenie umysł, że tego nie rozumieją. Czy to religia powoduje, że człowiek już nie ma czasu na swój rozwój? Jakby o tym pomyśleć z takiego punktu, że religia odbiera człowiekowi czas, który mógłby być wykorzystany na inne cele, na przykład, do czytania książek. Nie oszukujmy się, modlitwa odwraca ludzką uwagę od życia, zabiera czas na inne potrzeby, co w całokształcie może stać się tragiczne dla ludzkości.

Kiedy już zacząłem być pewnym i przekonanym swoich racji ateistą, z czasem zacząłem krytykować religię i nawet angażować się w ruchach świeckich.

Jestem bardzo przekonany do swoich racji o tym, że religia została stworzona przez człowieka dla człowieka, żeby wykorzystać człowieka, stworzyć baranka bożego na obraz i podobieństwo.

Historia, którą opowiadam ma jakby trzy fazy odchodzenia od religii. Pierwsza była z kościoła, druga naukowa, która przyczynia się do tego, iż zwyczajnie religia nie pasuje w dzisiejszym świecie.
Nie przystoi do teorii ewolucji, aczkolwiek w swoim życiu spotkałem kobietę, która była polonistką i potrafiła wytłumaczyć teorię ewolucji przystosowując ją do religii. Wszystko, co zapisane w Biblii traktowała jako przenośnie. Była to wyjątkowo dobra i sympatyczna osoba, ale nie przekonała mnie, choć z pełnym uznaniem i zrozumieniem odebrałem jej słowa.
Nie wszyscy ludzie wierzący są głupi, są tacy, którzy mają swoją odpowiedź i nie można im nic zarzucić, bo ich poziom inteligencji, nie są nie jest mały, są geniuszami nauk ścisłych lub znanymi artystami. Takich osób wierzących. Nie można się na wszystkim znać, mieć szeroką wiedzę w każdej dziedzinie nauki. Są ważniejsze cele i sprawy, religia jest z boku. Nie chodzą do kościoła, nie modlą się, bo już nie mają na to czasu, chyba że szukają tam poklasku. Nie chcę klasyfikować ludzi i układać w szufladkach. Każdy ma prawo wierzyć, w co chce i trzeba uszanować czyjąś wolę, tym bardziej iż ten ktoś robi to świadomie i ma o tym jakąś wiedzę. Było tak, ale to zanim afery stricte pedofilsko obyczajowe zaczęły być głośne i życiem codziennym kościoła.

Mój proces ateizacji był bardzo długi i miał pewne fazy. To nie stało się w jednej chwili, choć trzydzieści lat temu mógłbym się bić w pierś, że moja racja „jest najmojsza”.
To cytat z filmu „Dzień Świra”, w sumie bardzo dobrego obrazu, takiego zderzenia z rzeczywistością.

Dla mnie religia ma w każdym kontekście wobec mocy nauki staje się nierealna i do podważenia. Nie jestem Panią, która miała wielkie serce i dużo dobra i empatii w sobie, żeby usprawiedliwiać istnienie bogów. Nie wiemy wszystkiego o świecie, nie znamy dokładnego procesu powstawania świata, ale mimo tego nie należy się poddawać i zwracać na to uwagę, bo ta wiedza dla nas osobiście poza pięknymi zdjęciami z kosmosu, które wzbudzą poczucie estetyki największego gbura i zachwyt nad tym, co jest daleko w kosmosie oddalonym o setki i tysiące, miliony, miliardy lat świetlnych.

Teoria mówi, że świat zaczął się od wielkiego wybuchu i na pewno powstał. Dlaczego powstał wybuch tego nie wiemy, ale ponoć jest to rzecz cykliczna. Powtarza się, czytałem o tym, że są tego ślady we wszechświecie, które wybuchy pozostawiają po sobie, jakby odcisk palca. Nie przytoczę źródła, bo nie pamiętam, a jak się oderwę od pisania w poszukiwaniu odpowiedzi, zgubię wątek. Człowiek jest zmuszony do tego, żeby wszytko notować, a jak notatek jest bardzo dużo, to też są problemy, żeby to coś znaleźć.

Przydałby się system wspomagający wyszukiwanie zdjęć na podstawie opisu. Wpisuję chłopiec oraz samochód i z mojej kolekcji tysięcy zdjęć pojawiają się te, na których jest chłopiec i samochód. Taka dygresja do informatyków, którzy nie wiedzą, co mogą zrobić ze sztuczną inteligencją.

Kiedyś przyjdzie chwila, w której człowiek to odkryje jak powstawał wszechświat, o ile fanatycy religijni wcześniej nie zniszczą ziemi.
To jest wielki problem, który jest politycznym zagadnieniem i katastrofą na świecie. Wystarczy, że jakiś idiota, może być Putin, naciśnie guzik wypuści z bunkrów tysiące rakiet uzbrojonych w głowice jądrowe, które w kontakcie z ziemią spowodują wybuch. Nastąpi nuklearna zima i zniknie życie na całej Ziemi. Może jakieś stonogi lub inne jednokomórkowe przetrwają w głębinach oceanów i życie zacznie się z nich znów odradzać, ale to, co na powierzchni przestanie żyć. Wszystkie rośliny, owady, zwierzęta. Nie napisałem po zwierzętach, ludzie. Ludzie są zwierzętami, tylko myślą abstrakcyjnie i mogę dla was pisać, bo tak poza tym, niczym nie różnie się od goryla, który też przejawia jakiś poziom inteligencji. Badacze, którzy obserwują zachowanie goryli łapią się za głowę, bo te zwierzęta niczym od nas się nie różnią. Gdyby nie było homo sapiens zapewne goryle z czasem zajęłyby miejsce człowieka. Inteligencja tych zwierząt jest tak duża, że można je uznać za osoby abstrakcyjnie myślące.

Sprawa zwierząt dla takiego ateisty jak ja, jest o tyle skomplikowana, że człowiek zjada zwierzęta, poluje na nie, zabija dla satysfakcji. Jeść mięsa nie trzeba, wystarczą rośliny, nawet jakby nie, można się w aptece wesprzeć brakiem witaminy B, kupując jakieś tabletki i nie trzeba jeść mięsa. Tylko dieta roślinna jest very expensive. Nie jadłem mięsa jakiś czas, raczej krótki, ale mi nic nie było trzeba więcej. Byłem zdrowy, a roślinna dieta dobrze wpływała na mój organizm. Zacząłem być zdrowy i bez nadwagi oraz skory do wszelakich zabaw.

— -

Nauka jest procesem ciągłym i się ciągle rozwija w tempie coraz szybszym. Nauka to nie tylko matematyka i fizyka, ale też psychologia, socjologia. Psychologia, która pomaga zrozumieć kto pisał Biblię, bo zdradzają tego kogoś, pokazuje pewne szczegóły w świetle, których wcześniej nie było widać. Tak jak starotestamentowy bóg, który jest chytry, łasy na własną władzę, każe do czwartego pokolenia, czyli niewinnych ludzi, dzieci, a to jest przecież kłamstwo samo w sobie i wielka niesprawiedliwość, bo co dopiero karać syna za ojca, a pra pra prawnuki czyjeś? Ktoś układający słowa do Dekalogu trochę przegiął w tym punkcie. Jak to się mówi potocznie, pojechał po bandzie, bo mu nigdy nie przyszło do głowy, iże ktoś inny może się nie przestraszyć, bo taki jest cel Dekalogu, a przyczepić o zasadność takiej kary. Skoro Dekalog jest napisany ludzkim piórem, to gdzie ten bóg? Nikt wtedy nie zastanawiał się nad takimi sprawami, po prostu ich wiedza psychologiczna była za mała. Nie zakładała wielu aspektów i tego, że ktoś zacznie odnosić się krytycznie i szukać w tym błędów, a jest ich bardzo dużo.
Kiedyś człowiek nie mówił o odpowiedzialności boga za jego zło, poza jakimiś wyjątkami. O istocie samego boga nie wpadło w moje ręce wiele książek. Skupiam się na tym, co czytam, obserwuję i wyciągam wnioski na temat religii. Większości tu opisanych sam odkryłem. Starobiblijny bóg morduje, zabija bez ostrzeżenia i oczekuje, że ludzie będą wiedzieć, czego nie wolno im robić. On ich za to zabije.
Rozumiecie, za seks mężczyzną zostałbym zabity dla sprawiedliwości. Wyobraźcie sobie, że to Was ktoś morduje za seks. Nie ważne jaki występek, bo za cudzołóstwo małżonków były bardzo podobne kary, jak za homoseksualizm. Za byle co można było być ukamienowanym. Wyobrażacie sobie, że za seks, rzucają w was kamieniami aż spoczniecie? Tu jest widoczna fiksacja na punkcie seksu. Są takie historie, co zupełnie przekreśla wiarygodność Biblii.

Skoro jest fiksacja na punkcie seksu, to znaczy że pisał to człowiek. Starszy wiekowo, już zawiedziony życiem, pesymista, flegmatych choć to cecha charakteru, a nie czyny, bezdzietny pan, którego brzydzą kobiety i broni się przed tym atakiem na mężczyzn homoseksualnych. Ja w polskiej polityce.
Taka osoba była wykształconwa jak na owe czasy i potrafiła pióro zamienić w złoto, czyli religię. O to chodzi w religii, żeby zniewolić ludzi. Jak na owe czasy był to sposób doskonały, niczym dziś smartfony do inwigilacji społecznej.

Coraz więcej ludzi ogląda swoje smartfony, telewizory, komputery, gry i nie ma już czasu na religię. Z tego powodu młodzież stała się niewierząca i daleka od religii. Jakaś grupa osób dostrzega związek polityki z kościołem i też odeszli od kościoła i wiary, aczkolwiek osób wierzących jest wciąż bardzo dużo. Wsydzą się do tego przyznać, bo wiedzą, że się ośmieszą. Trzeba liczyć na to, że sami odejdą od niego, bo na tym polega ateizm, że to trzeba rozumieć i bardzo chcieć. Są na wysokim poziomie, a nie mogą odejść od religii. Jak wspomniałem wcześniej, oni nie mają czasu na to, żeby się nad tym zastanowić. Nie dziwię lekarzowi, który mimo woli jest wciąż katolikiem. Jeżeli każdy swój czas poświęca na rozwój, a nie na modlitwy, należy to tolerować. Na pewno z taką osobą nie znajdziemy na tyle jego wolnego czasu, żeby o tym porozmawiać. Urodziłem się, mama powiedziała bozia, ja powiedziałem bozia i poza tym się nie znam.
Tego typu przypadków jest mnóstwo i różnych zawodach tak się dzieje. Chciałbym takie osoby przekonać do swoich racji, ale one muszą same z siebie zacząć, a nie z powodu narzuconego zdania, czy moich przekonań.

— -

Chwila po chwili z wątku na wątek znajdujemy coraz to inne zagadnienie, a stricte tematem jest powód mojej ateizacji. Na pewno znacznie przyczynił się do tego mój umysł. Nie znoszę chamstwa i nienawiści. Nie znoszę faszyzmu, którego pierwiastkiem jest religia. Bardzo podobna hierarchia, jeden bóg, jeden wódz. Jedna cholera. Najbardziej nie lubię nienawiści, z którą można się spotkać w przekazach biblijnych. Nienawiść do mnie za to, że jest gejem albo nie wierzę, bądź zrobiłem jakiś drobny nieistotny błąd w życiu. Jako człowiek wierzący nie mam żadnego prawa do tego, żeby negatywnie, źle myśleć o bogu. O wielu rzeczach nie mogę myśleć. W ten sposób staję się niewolnikiem. Jeżeli nie mogę się o czymś myśleć, moja niewola jest nieobliczalnie wielka, jestem chłopem pańszczyźnianym, który musi chełpić się do swojego pana. Jak pies. Ja nie jestem psem. Jestem kotem i mam swoje drogi.

W normalnym świecie mam prawo być tym, kim chcę i prawo do krytyki.
Boga można też krytykować. Mówienie, że nieznane są wyroki boskie, jest błędne, bo po przyjrzeniu się starotestamentowemu tworowi okazuje się i przyznam ze smutkiem, tworem bardzo złym. Nawet mordercą, który w niejeden historii gładzi jakąś społeczność ludzką. Dobry twór tak nie robi. Dobry troszczy się nawet za tego złego. Przybliża to trochę nauki boga z Nowego Testamentu.

O Jezusie rzadko i niewiele piszę, bo nie mam wielu podstaw, żeby się czepiać. W moim wyobrażeniu gej, który zbudował sobie harem. Wtedy nie mówiło się o seksie, on po prostu był. Gwałty na porządku dziennym. Tak też te gwałty na samej istocie matki Jezusa. Matka została zgwałcona i musiała urodzić nieswoje dziecko, Jezusa. Spotkałem się z teorią, która mówi o jakimś żołnierzu, który zgwałcił Maryję. Bo jeżeli miałby to zrobić bóg starotestamentowy, to a fuj, niemoralne bydle. Jak można zgwałcić obcą kobietę? Nawet kiedy nie doszło do inicjacji seksualnej. Ta kobieta musiała urodzić dziecko nieswojego męża i nie ma tłumaczenia, że to bóg. Mamy swoje prawo i kryteria moralne. Znów piszący nie przewidzieli, że ktoś kiedyś zacznie to roztrząsać na drobne kawałki i dostrzeże w tej historii absurd. Fikcja literacka kompletnie bez granic moralnych. Starszy pan śliniący się do kobiet, zapewne z wielkimi kompleksami, a gdzie tam, miał niewolnicę, chyba żeby nie, bo był za biedny. W sumie biedny tak zacząłby redagować tekst, który dziś nazywamy Biblią.

Sprawa nienawiści to duży problem, którego nie obronią wierzący. Oczywiście tacy, którz dyskutują, bo są takie osoby, które powiedzą, że nie rozmieją moich słów. Ich wiara polega na tym, że wierzą i nie zastanawiają się skąd i dlaczego. Ich osiągnięcie edukacyjne to szkoła poddstawowa albo zawodowa. Wśród na jest bardzo dużo takich ludzi i nie ma sposobu, żeby się do nich przebić, ponieważ nie chcą słuchać. Jako ksiądz mógłbym im kazać wszystko i to zrobią. Nawet pedofila będą bronić, w końcu były takie przypadki. W Polsce, gdzie na południu rodzina zgwałconej dziewczynki musiała uciekać z domu przed lokalną społecznością.

Tolerancja dla pedofilli wśród takich ludzi nie daje mi spokoju, bo przyznam, że trochę ich nie rozumiem. Nie rozumiem, jak można akceptować takie osoby, bo przecież nie to chodzi, że ktoś taki chce być, a że realizuje swoje potrzeby i chuć.

— -

Wszędzie zło, ludzie tacy jak od Rydzyka albo fanatycy katastrofy smoleńskiej. Czasem chamscy, okropni w zachowaniu, którzy na wszystkich spoza swojej religijno-politycznej społeczności traktują jak wroga. Jestem dla nich wrogiem, nienawidzą mnie, bo jestem murzynem, Żydem, ma długiego fiuta albo krótkiego, i w ogóle to jestem obcy.
Jest się czym przejmować, bo to jest zło. Patrzenie na ludzi z góry jest złem i ciężko tolerować takie zachowanie. Jest wbrew naukom Jezusa. Tylko że nauki jego ojca często są przepełnione karą, zbrodnią i nienawiścią.

Nienawiścią i tu nie ma pomyłki, tak jak ta społeczność, która nie akceptuje nikogo spoza swojego kręgu religijno-politycznego, bo okazuje się, że ten stary bóg jest taki sam, on nie akceptuje inności i za to sieje hejt, przeklina człowieka, bo ten ma czelność nie słuchać. Dziecko, które odkrywa musi czasem nie słuchać. Im więcej na to dziecku pozwolimy, dając przy tym wskazówki, tyle nasze efekty wychowawcze będą lepsze.

Tu niestety, należy założyć, że bóg starotestamentowy jest debilem, który nie zna psychologii, ale też tworem o braku zwykłej przyzwoitości. W przeszłości, kiedy źródła biblijne powstawały, nikt się nad tym głęboko nie zastanawiał. Wtedy nie było różnicy między dzieckiem a kobietą, byli też niewolnicy, więc świat zgoła odmienny od naszego, choć życie jest takie samo. Każdy umiera bez wyjątku. Budowanie strachu na śmierci przez kościoły jest praktykowana od tysięcy lat, bo człowiek nie chce zrozumieć, że skończy się życie i jego ego. Boi się tego, chciałby żyć wiecznie. Chciałbym napisać, że człowiek za życia dochodzi do takich wniosków, co jest słuszne, o ile założę, że po nim go nie ma, ale to byłoby bez sensu, bo już po życiu nie ma człowieka. Ateista nie powinien używać zwrotu, że coś jest za życia. Można napisać, że dopóki człowiek jest żywy. Człowiek umiera jak paprotka bez wody, w końcu uschnie albo zjedzą go owady i tak skończą wszyscy ludzie i to bez wyjątku.

Gdyby istniał bóg, który jest ma być tworem dobrym, stworzyłby zupełnie inny świat. Kilak razy napisałem podobne słowa. Byłby sprawiedliwy, byłby demokratą. Stworzyłby świat taki, w którym każdy z nas byłyby cząstko jego. Jeżeli byłby cząstką, bez wysiłku fizycznego zmieniałby świat, tak jak to jest w wyobrażeniu osób wierzących. Człowiek zmienia świat, ale robi to wysiłkiem fizycznym, a nie wolą myśli, jakby wyskoczył Jin z lampy i spełniał życzenia. Wciąż nie da się na szeroką skalę sterować maszynami naszym umysłem, aczkolwiek ludzkie postępy są ogromne i gdzieś w laboratoriach tworzone są takie urządzenia. Moglibyśmy tworzyć inne światy, na obraz i podobieństwo, ale nie możemy, a to znaczy, że dla boga jesteśmy czymś gorszym! Słabszy jesteś, gorszy, nie masz prawa, gówniarz z ciebie i nie pozwolę ci kreować świata, choćbyś bardzo tego chciał. Tak się wywyższać, jakie to okropne, jak można robić komuś coś takiego, kogo się kocha? Nie można tak robić, a co dopiero człowiekowi, którego się stworzyło. Jako ojciec dzieci nie godzę się na taką niesprawiedliwość. Jak bóg może się wywyższać, a przecież tak jest. Skoro jestem ojcem i mogę decydować jak po narodzinach będzie wyglądał mój syn, jak to tworzył bóg, kiedy miałbym kaprys, mógłbym sprawić, że mój syn urodzi z rogami i tatuażem na plecach, ale nie mam mocy sprawczej twórcy.

Jestem kimś gorszym od boga i dopóki taki będę świat będzie niesprawiedliwy. Bóg w takim wypadku jest niesprawiedliwy. Oprócz tego nie mam żadnych praw i nie mogę mieć własnego zdania.
Kto tworzył Pismo Święte, bo przecież to nie był bóg, tylko człowiek z piórem w ręku, bądź wcześniej z przekazem ustnym. Jeden kapłan uczył się od drugiego. Kapłani towarzyszą nam od tysięcy lat, początków ludzkości.

To jeszcze nie są wszystkie dowody na to, że religia jest ludzkim wymysłem. Następnym dowodem jest historia i podobieństwo między różnymi religiami, szczególnie tymi z okolic Bliskiego Wschodu, od Babilonii po Egipt.

Mając tyle argumentów mam prawo uważać, że wiara jest tylko i wyłącznie stworzona ludzką wyobraźnią.

Wystarczy porozmawiać z ludźmi wierzącymi, żeby zrozumieć, że wśród nich wiara to jeszcze coś zupełnie innego, co opisałem. Wiarą polegająca na tym, że tak ma być i żaden argument tego nie zmieni. Jeżeli zapytać, skąd ta wiara u niego, on nie będzie wiedział, coś jak wcześniej opisywany lekarz. Ciekawe, czy intelektualiście wypada nie mieć wiedzy o religiach? Taka wiara wyssana z palca, bo komuś się wydaje, że tak jest, taka, która nie ma nic wspólnego z wiedzą, nie ma nic wspólnego z przekazem biblijnym, od którego odchodzi na tyle daleko, że osoba przynależąca do Kościoła Katolickiego nigdy nie spotka boga na swojej drodze, właśnie dlatego, ktoś nie zrozumiał nauk Jezusa i nie mógł przejść przez ucho igielne. W kościele jest tyle bałwochwalstwa i niesprawiedliwości, że tak jest. Patrząc z góry na to, kościół wydaje się przeszkodą, a nawet pułapką, która zamknie człowiekowi wierzącemu drogą do boga. Jeżeli byłbym bogiem, stworzyłbym taką pułapkę na człowieka, żeby było więcej sprawiedliwości, ale okazuje się, że tak zrobiłby tylko człowiek. Skończone dobro nie pozwoli człowiekowi na żadne cierpienie, a okazuje się, że całe życie nim jest przepełnione. Na koniec, czasem po chorobach musimy odejść, umrzeć. Kościół tak odstaje daleko od nauk biblijnych, szczególnie Jezusowej części, że żaden człowiek, który przynależy, nie przejdzie przez to ucho igielne.

Z punktu widzenia osoby wierzącej i znającej nauki Jezusowe, ten ktoś kościół uzna za jego wroga, a bynajmniej lub chociaż jako fałszywego proroka.

— -

Czasem staram się na kościół spojrzeć z punktu widzenia osoby wierzącej, lecz niekoniecznie mieć cokolwiek wspólnego z katolicyzmem. Bowiem katolicyzm i chrześcijaństwo to dwie różne rzeczy. Chrześcijaństwo to nauki Chrystusa, ale kościół, który swoimi hierarchami mówi, że człowiek jest czystym złem, ponieważ jest dzieckiem z próbówki albo słowa Jędraszewskiego, który wyzywa ludzi od zarazy, przy okazji wcześniej bezczeszcząc symbol nadany przez starotestamentowego boga, a nie byle jaki, gdyż dotyczący przymierza z bogiem, po wymordowaniu całej ludzkiej populacji i ocaleniu Noego. Tak jest w Biblii opisana historia Noego, który tworzy Arkę na polecenie boga i w ten sposób ratuje świat przed kompletną zagładą. Niesprawiedliwość, jaka cechuje judejskiego boga, jest po prostu aż przerażająca. Wyrzeczenie się tego symbolu przez Jędraszewskiego, który mówił o „tęczowej zarazie” jest równie okropne, co zrobiona morderstwa bóstwa na ludzkości za to, że zupa była za słona, a ja nie powiedziałem, żeby nie solić. Jakże to ludzkie, do bólu tragiczne, ale boga, bo jego nie ma. Nie ma takiej możliwości, a nawet jakby miał się mylić, to nie mam się czym przejmować. Jeżeli jest dobry, wszystko zrozumie, jak kochający ojciec, a jeżeli jest zły to ja dziękuję, nie chcę być z kimś takim.

Teraz należałoby zapytać, dlaczego odróżniam boga starotestamentowego od Jezusa?
Dlatego że te dwie postacie literackie są zupełnie inne. Jeden Bóg jest zły, a drugi dobry, który kocha swojego ojca i nie zwraca uwagi na jego wady i zło.
Zakłamanie niestety, ale tutaj występuje i nie może być o tym mowy, że Jezus nie dostrzegał błędów swojego ojca. Ojciec wyklinający człowieka okazuje się kimś złym bez śladu serca. Stworzyć człowieka to jedna sprawa, a wziąć za niego odpowiedzialność to druga sprawa. Holocaust był, ginęli moi bracia w Treblince i mimo wielu błagań i prób bóg nie ruszył palcem. Opisywałem już ten problem. Powtarzam stare odkrycia. Według naszych współczesnych kryteriów, jeżeli widzę gdzieś jakieś przestępstwo, w którym ginie człowiek, a mogę temu się sprzeciwić, lecz kiedy nic nie robię, staję się tak jakbym akceptował przestępcę i zarazem był nim razem z przestępcą.

Hitlerowskie obozy koncentracyjne wielu osobom patrzącym na wiarę otworzyło oczy. Wielu Żydów przestało wierzyć w Boga, odrzuciło jego kazania i resztę życia byli ateistami.

Jako ojciec własnego dziecka mógłbym powiedzieć do syna „Dotknie cię Pan wrzodem egipskim, guzami odbytnicy, świerzbem i liszajem, z których nie będziesz mógł się wyleczyć”?
Niżej jest link do fragmentu z Biblii, Księgi Powtórzonego Prawa.

http://www.bibliamesjanska.com/Pwt/28.html
Tak tylko zły ojciec może powiedzieć do własnego syna. Syna nie wolno karać, bo potem wyrośnie głupi i będzie wrogiem własnego ojca. Syna należy kochać i tak nagradzać, żeby nie trzeba było karać. To jest bardzo trudne i też skłania do tego, że jednak ktoś pracował nad kształtem Biblii, a przy okazji za racji nierozwiniętej szkoły nie mógł inaczej myśleć. Gdyby dziś ktoś na nowo pisał Biblię, musiałbym uwzględnić błędy, poprzedniej. Niestety, ale możemy się tego spodziewać, bo tworzą się na ziemi wszelakie sekty okołokościelne, których celem jest przejęcie władzy na całej Ziemi. Jest mnóstwo różnych organizacji powiązanych ze sobą, a ich wspólną cechę jest Tradition, Family and Property — TFP. W Polsce Instytut Piotra Skargi i Ordo Iuris, w Hiszpanii Citzen Go i tak dalej. W Stanach Zjednoczonych ci wszyscy religijnie dewoci na pozór, którzy są powiązani z Trumpem. Na pokaz walczą z aborcją, choć sami święci nie są, co niedawno przewijało się Twitterze. To ci, o których nie można było mówić Marcie Lempart, że są finansowani z rosyjskiej puli pieniędzy na dezinformacje na świecie.

Doceniam rosyjski wywiad i władzę, która odkryła, że razem z kościołem można zniszczyć cały świat. Zakładam, że w Polsce mają w ręku większość kleryków. Z racji tego, że jest tam duża grupa pedofilów i w większości są homoseksualistami.
Takie osoby mają problemy i wywiadowi łatwo jest nad nimi sprawować władzę. Kiedyś na łamach Gazety Wyborczej o kościele i jego klerykach wypowiadał się Jerzy Dziewulski, były milicjant z PRL-u. Nie miał powodu, żeby kłamać, bo w końcu tak było. Prałat Jankowski wielki mentor Solidarności nie tylko był pedofilem, ale również osobą, która do bezpieki sypała Solidarność i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Należy założyć, że problem dotyczył połowy kleryków w Polsce. Współpracowali z komunistyczną władzą. Mówi o tym Dziewulski, w sumie dla mnie to był kompletny upadek etosu kościoła. O ile można spowiedź wykorzystać do celów własnych, o tyle sprzedawać niewinnych ludzi to już była wielka przesada.

Nie ma etosu i jego w sumie nigdy nie było. Kościół to też tragiczna historia Polaków. Jest wiele powodów, różnych słów Papieży, którzy jak nie cara popierają, to cesarza. Na dowód tego kilku biskupów po Targowicy za zdradę stanu straciło swoją głowę. Kościół razem z kupioną szlachtą mieli swoje liberum veto, które doprowadziło kraj do upadku.

Przy wychowaniu dzieci, karać jest najłatwiej, bo to nic nie kosztuje, oj tam trochę wysiłku fizycznego, ale to nie żarty, no nie? Tak robi leniwy ojciec, który zapewne nie ma zielonego pojęcia, że pasek nie jest żadnym słusznym elementem wychowawczym. Rzekłbym, że to człowiek uwsteczniony i głupi? Bóg też, w Dekalogu do czwartego pokolenia?

Bóg też jest głupi?

Skoro karą wychowuje, na to wychodzi, że jest debilem. Skoro jest debilem to ja nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Nie znoszę debili, nie lubię nieoczytanych ludzi, zawsze kochałem środowisko teatralno-literackie, bo uwielbiam kulturę, rozwój, ludzi mądrych. Jak lubię posłuchać Holoubka, czy nawet ostatnio słyszałem kilka słów Marka Konrada opisujących sytuację w naszym kraju.

Skoro boga określiłem jako debila, przychodzi refleksja dotycząca tego, jak powstał świat. Jeżeli debil stworzył świat, to nic dziwnego, że jest taki popierdolony, ale tylko w życiu ludzkim, bo ludzie podkładają sobie kłody pod nogi. Tu bóg nie ma nic wspólnego, ale skąd miałby mieć do tego wiedzę? Skoro to pisał człowiek dawno temu.
Proszę wierzących, niech mi udowodnią, że się mylę?

Jeżeli drodzy wierzący uważacie, że nie mam racji i mi to racjonalnie udowodnicie, przekonacie mnie, jak wam obiecuję, że w następną niedzielę idę do kościoła. Będę się modlił, spowiadał, nie zastanawiał.
To „zastanawianie się” jest wrogiem kościoła i tym, co stworzył Mikołaj Kopernik. Ludzie zaczęli się zastanawiać, a ja nie będę. Skoro mnie przekonacie, to nawet już nie mogę.

Po zastanowieniu nie ma już nic, zostaje ateizm. Od zastanawiania stałem się ateistą. Osobą niewierzącą. Pojęcie ateizm dla mnie nie oznacza wyłącznie braku wiary, ale również cechuje je humanizm, jakby nie dało się rozłączyć tych elementów. Czasem to rozróżniam i jasno określam, że jest osoba niewierząca, a nie ateista. Osoba niewierząca może być tak samo zła jak osoba wierząca. Ateista to twór świadomy.
Są tacy, którzy chcieliby udowodnić nam, że osoby niewierzące są złe i wymieniają różne postacie historyczne, na przykład Stalina, Hitlera. Stalin wychowany w seminarium, a Hitler przy pomocy boga i kościoła zdobył władzę w demokratycznych wyborach.

Władzę okropną, krwawą i morderczą. Kościół go wsparł w tym, żeby zabić miliony osób, bo nienawidził Żyda, tak samo jak Hoser w Ruandzie, tak samo jak dzieci w Irlandii i Kanadzie, ludność cywilna w Ameryce Południowej.

Co łączy dwóch geniuszy śmierci. Jeden uczył się na księdza, drugi mam bardzo rygorystycznego katolickiego ojca. Jeden i drugi wiedział dobrze, co to jest przemoc fizyczna. Bicie dzieci i kilka innych czynników spowodowało władze tych dyktatorów. Jakby Hitler i Stalin po tym biciu nie byli czuli na krzywdę drugiej osoby. Osoby bite w domu niestety, ale to są kaleki społecznościowe i bez terapii psychologa mogą stać się ponownie takim samym dyktatorem. Takim jest Putin. Jemu tez lekko nie było.

Jeżeli kogoś nie przekonałem do ateizmu na zdrowy rozsądek, to przykro mi, ale więcej zrobić nie mogę. Żeby zostać ateistą trzeba chcieć, rozumieć i myśleć.

Ja tego już nie potrafię przekazać.

Kiedy ktoś przekonany moich racji zapyta ,po co jakieś zmiany, niech już sobie będzie.

Gdyby nasi najbliżsi, to nic nie trzeba robić, nawet można się modlić, co kiedyś przyniesie jakieś zło, więc może lepiej się nie modlić, tylko po cichu wpajać wiedzę, tak żeby słuchacz sam odszedł od wiary. Jeżeli trafimy na osobę twardą, która unika wiedzy, książki, nie możemy nic zrobić, poza zniszczeniem samej instytucji. Zrobił to Stalin, który mścił się za seminarium, gdzie był bity i było mu bardzo źle. Zło rodzi zło i tak słowa Szekspira opisują cały nasz świat. Zamiast zrobić coś pożytecznego, człowiek marnuje czas na modlitwę, zupełnie tak samo jak nastolatek, który nie odkłada telefonu i przestawia na ekranie punkciki, żeby zmieścić je między innymi w jakimś scenariuszu wymyślonym przez twórcę gry. Nie tylko osoby marnujące czas na telefon robią coś niezbyt rozwijającego. Wyrabia się refleks, spostrzegawczość, ale kiedy za oknem jest prawdziwe życie, które graczom ucieka przed monitorem, trzeba mówić, że tak nie wolno. Nie jestem Jarosławem Kaczyński, który to samo mówił kilka dni temu, tylko że dziadzio jest już tak stary, że nie ma pojęcia o czym mówi. Ktoś mu wpoił taką wiedżę i biedaczek powtarza. Który agent prowadzi Jarosława Kaczyńśkiego i jak blisko jest związany z Rosją, a może nawet sam Putin? Niepotrzebna dygresja polityczna, ale cały czas łączy mi się religia razem z władzą.
Nie jestem Jarosławem i nic tego nie zmieni, bo kiedy młodzi gracze się zorientują, okaże się, że są już starzy albo za starzy, żeby coś z tego życia wziąć.
Może sam już jestem za stary, żeby to rozumieć, jednak wydaje mi się, że coś jest na rzeczy.
Bardzo smutny obraz informatyzacji społeczeństw.
Ponoć spada społeczne IQ, czy to przyczyna?

Można sobie wymyślić grę w boga i stworzyć do niej scenariusz czerpiąc lektórę z Biblii. W takiego boga jestem skłonny uwierzyć, na pewno będzie wirtualny. Mogę jeszcze sobie wyobrazić, że żyję w czyjejś bańce komputerowej i wszystko mi się wydaje. To ja już nie chcę, bo holera wie, czy przypadkiem gracz nie jest psychopatą i nie zacznie się mordowanie ludzkości.

Zupełnie science fiktion, ale bardziej prawdopodobny niż ten który chce nam sprzedać kościół.

Kto popiera bądź jest z nim, jest swoim czynem przeciwnikiem demokracji. Strzeżmy się fałszywych ludzi i proroków.

Ps. Moje słowo na nidzielę, nie zdąrzyłem, było za wiele słów i czasu spędzonego przy pisaniu.

*przepraszam za błędy, ale rozpisywałem nową klawiaturę, bo się zacinają niektóre klawisze.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego kobiety głosują na Konfederację?

Koty

Górska wycieczka