Muzyka
Pamiętam pierwszą płytę Massive Atack, wtedy miałem, że tak to napiszę fazę i podobnie wpadło mi w ucho jak US3.
Szybowało to razem z nurtem popularnej muzyki tamtych lat, rapu,
hip-hopu, Beastie Boys, Cypress Hill, House of Pain i wielu innych
wykonawców grających w klubach (dwóch na krzyż) w Warszawie. W tamtym
czasie w moim otoczeniu rock stawał się passe, choć Rage Against the
Machine albo Ministry było często słychać na każdym kroku.
Na pewno słuchanie takiej muzyki wytworzyło na moich meandrach, czyli piętno na zwojach
mózgowych oraz pewne odciski i pewien szczególny gust muzyczny.
Nie tylko popularna muzyka mnie interesowała. Właściwie odnosząc się do klasyki rocka i jazzu, to tu niestety byłem zmuszony odkrywać
raczej w osamotnieniu, ale to nie jest prawda, bo przypadkowo
prześladował mnie swoim towarzystwem Wojciech Mann, a to tu, tam, na
początku w Radio Kolor i z tego powodu miałem ambicję, żeby poznawać
muzykę, nie zamykać się na tym, co słuchali moi rówieśnicy.
Nikt w moim otoczeniu, nie słuchał klasyki Simona i Garfunkela, Led Zeppelin i Deep Purlple… :):):)
Muzyka to czynnik, forma i chwila, bo jak to wiele zależy od tego, gdzie się znajdujemy.
Człowiek jest taką gąbeczką, ale też bardzo wybiórczą, zależną od tego, w jakim towarzystwie się obracaliśmy. W zależności od okoliczności, a to Dead Kennedys, Nomeansno, zmiana towarzystwa i nastrojów, więc pojawia się Crowbar i mnóstwo innej fajnej muzyki. Nigdy nie byłem fanem muzyki lekkiej i prostej, wręcz mam uprzedzenia do popu, także Metallicą też się nie zachwycam. :), ale nie piszę, że nie lubię metalu, było wiele bardzo dobrych zespołów. Wiele zespołów rockowych było dla mnie nie do strawienia, bo były dokładnie tam gdzie pop. Później niektóre odkrywałem na nowo. Przyczyn było wiele, bo muzyka była za lekka, jakby popowa, za bardzo popularna i nie wpinała się w kręgi towarzyskie.
W moim życiu nie było miejsca i czasu na klasykę rocka, więc słuchałem go po godzinach. :) Sztuką było zdobycie nowej płyty, choćby kopii na kasecie. Do dziś posiadam całe hektary zajęte winylami i kilka gramofonów. Nie wspominając o kosztach, jakie poniosłem z tego powodu.
Dużo czasu poświęciłem na odkrywanie klasyki i chyba znam wszystko do lat 90, bo potem już tak niespecjalnie, Pearl Jam był za późno i się nie przebił do mnie.:)
Z muzyką problem jest taki, że zabiera dużo czasu. W szkole i pracy nie
wolno, w samochodzie nieprzyjemnie się słucha, chyba że zakłada się
dobre słuchawki. Muzyka uniemożliwia skupienie się na czytaniu książek i
pracy. Dlatego rządzi u mnie muzyka instrumentalna, głównie jazz, bo
można to pogodzić z pracą i czytaniem. Dobrze mają robotnicy na
budowach, ale czy radiowy popowy hałas można nazwać muzyką? Bardzo
ciekawy temat. Jak i kiedy słuchać muzyki.
Kiedyś nie rozstawałem się z walkmanem. Każda wolna chwila, czy przejazd
autobusem był pretekstem do tego, żeby wpinać słuchawki do uszu. Kiedy
pracowałem za granicą i zabierałem ze sobą setkę kaset. Dokupiwszy
drugą, wracałem do domu. Np. z Meksyku. Czasem miałem problemy z
walizkami i plecakiem, bo było ich za dużo. Później się przerzuciłem na
mini disc, ale już nie pracowałem za granicą, a teraz można mieć
wszystko na jednej karcie pamięci albo abonament w Spotify.
Komentarze
Prześlij komentarz