Posty

Wyświetlanie postów z 2024

Czarownica

Czarownica, a na czarownicy jest spódnica Pod spódnicą mieszka chcica Bardzo chciała, żeby ją wylizać Potarmosić i trochę wsunąć Do środeczka, zawartość całą Trochę przesunąć, poprawić i powtórzyć Miseczka napelniona, zupa gotowa Kto teraz posmakuje, ten się zagotuje.

uczucie wielkie

uczucie wielkie skowronek w zeszycie pragnienie o świcie miłość eksploduje krew biegnie w nas siła wzrasta dążenie kiełkuje motyle wznoszą

Chcesz marzeń

Chcesz marzeń o to Nie wchodź w błoto

Nadzieja i rzeczywistość

Nadzieja i rzeczywistość Wszystko jest jakoś tak pokoślawione. Krzywe zwierciadło i drogi, które prowadzą przez świat. Zryte czaszki, wytarte dywany, morska breja. Morze, które daje i zabiera. Zycie ludzkie jak garstka piasku w dłoni. Ktoś goni, a inny ciągle płacze. Płaczę. Płacz gasi ogień, z duszy kamienie wyrzuca, czyści nasze oczy. Nie poddawajmy się. Za gwiazdami do przodu. Kochajmy się, szanujmy. Wspierajmy i dajmy ciepło tym, którzy pragną się ogrzać. Zmarźnięte skały, nasze dramaty. Skostniałe serca i nieudane poematy. W jaskini zimno strasznie i znikąd ratunku. Podaj mi rękę i powiedz, że nie będzie już tak strasznie.

Doszedłem do wniosku

Doszedłem do wniosku, że jednak nie możemy być razem. Nie pytaj dlaczego, aczkolwiek za dużo w tym cierpienia. Nie mogę zadawać bólu, sam nie chcę cierpieć. Nie udało się, a bardzo chciałem. Straciłem zaufanie, choć ufałem. Przykro mi. Nie pisz do mnie.

Pytania i wątpliwości

Mam wszelakie pytania i wątpliwości, Czy jest sens utrzymywać takie znajomości, Gdybym zagrał w jakieś swojskie kosci, Albo wydarł swoje serce całe w okazłości. Lecz sensu tej bajki nikt nie znajdzie, Najwyżej nad nami przelecą jakieś ptaki, Nasrają nam na głowe, i harmider bęzdzie, W końcu nadejdzie wiosna, i dreszczyk taki. Wiatr zmyje nasze rany oraz łez kontuary, Pojawią się kolejne krople i ściany blade, Rozczochrane myśli, krajobraz po blędzie, Wszystko teraz zostnie zalane w atrmencie.

Jakże to wszystko jest pogięte

Jakże to wszystko jest pogięte, skręcone i zależne, a światło i tak się przebija, przechodzi przez kolorowe witraże i rozszczepia się w pryzmacie. Człowiek jest taki malutki, nie może świata zmienić, a jeszcze fatalniej, kiedy nawet własnej myśli pokolorować nie może. Marzenia nie są duże, nawet małe ich po prostu już nie ma. Przekształcić ostre krawędzie w obłe, ale czy takie ma być jego życie? Obłe życie, co to za fantasmagorie, lepiej kiedy za tęczowym odbiciem, ale nie wiadomo, którym, w końcu nastanie jego ostatnia zamknięta na wyrzucony klucz chwila. W kolorach tęczy na różowe zakręty, a co kiedy kolory są brunatne albo czarniawe? Różane aleje i lawendowe tarasy. Muzyczne kolory, niebieskie dźwięki i czerwone gitary, te twoje i ulubione. Także inne myśli nieciekawe, a nawet te koloryzowane. Życie nie jest koloryzowane i nie będzie, dopóki gdzieś jest jakieś nieszczęście albo ktoś zabija jakieś życie. Dziecko na granicy lub w domu w miejscu napadniętym przez zbrodnicze reżimy, a c...

Koszmary przeszłości, dramat w okazałości

Koszmary przeszłości, dramat w okazałości Jestem jak prąd, wysokie napięcie. Transformator i jeszcze jakieś zaklęcie. Musisz złapać mocno i trzymać, aż natężenie zejdzie. Przycisnąć do serca, napięcia nie będzie. To tylko prawa fizyki, obliczeń i trochę matematyki. Zanurzyć musisz się w moich ustach. Się wywrócisz, rękę trzeba podać będzie. Otwórz serce, pokaż mi je, niech mnie zabierze. Na bal z gwiazdami, oczami i szczęściem. Zamieszkam w sercu i już napięcia nie będzie. Elektrownie się zatrzymają, ciemno wszędzie będzie. Bez prądu też źle, ale za to jakie naprężenie. Siła będzie i w oczach zamieszkają łabędzie. Nastanie dzień i wtedy rozejdą się wszelkie upiory.

We śnie

We śnie Będę czekał na Ciebie, Na Twoje tchnienie, Głos łabędzi i uśmiechy, Liczne grymasy i troski inwokacje. Wszelkie kłopoty poranne, Specjalności nasze urocze, Szukać kolejnej bolączki. Tymczasem słońce nie świeci, Koniec drogi cały w ciemności, Tylko żeby było więcej radości, Bez trwogi sny kolorowe, W miłości progi i uniesień mrowie, Kwieciste łąki i nasze uśmiechy, Już teraz się świeci, Księżyc za chmurami. Za chmurami szczęście schowane, Rozeszły się troszeczkę te chmurzyska, Zaczął się dla gwiazdy poranek, Dla tej naszej, kochanej, W niebieskiej koronie i te oczy wpatrzone. Niebieskie źrenice, serce bije, dusza ściska. Kocham Cię skarbie i w tym śnie, Razem z Tobą zacznę urządzać harce.

Droga nadziei

Jesteśmy na drodze do zabarwionych chmur, atoli pomnika naszych najwspanialszych nut. Nucić namiętnie, razem z wiatrem i słońcem, przez fale na łące i inne takie zające. Kochanie, twoje szczęście zabłysło, aż olśniło, w kolejnej linijce zatrzymało się i zasnęło. Niemrawo zza wielkiej drogi, coś zaświergotało, kilka wrażliwych słów zamkniętych na klucz. Głowa zamknięta, próbuje otworzyć oczy, spojrzeć tam gdzieś daleko, pod jakimś głazem. Kamieniem na końcu tej szarości, jest coś jeszcze, blask odbijający piękny nadziei kwiat marzeń. Nadzieja znalazła pęk kluczy, lecz żaden z nich, wszystkie były inne, bo ani jeden nie był jej dziełem. Więc wzięła narzędzia, dłuta w dłonie, wykuła w granitowej skale pasujące klucze i otworzyła. Przez otwarte drzwi z wdziękiem przeszła, za nią zaczęły gonić słowa, jak gończe grymasy. Nastąpiło cudowne otwarcie, a za nią boska woń, zapach nieziemski, olśnił oblicze i dłoń.

Dobranoc Kochanie

  Dobranoc Kochanie. Do jutra mój skarbie. Będę czekał na Ciebie, Na Twoje tchnienie, Głos łabędzi i uśmiechy, Liczne grymasy i troski inwokacje. Wszelkie kłopoty poranne, Specjalności nasze urocze, Szukać kolejnej bolączki. Tymczasem słońce nie świeci, Koniec drogi cały w ciemności, Tylko żeby było więcej radości, Bez trwogi sny kolorowe, W miłości progi i uniesień mrowie, Kwieciste łąki i nasze uśmiechy, Już teraz się świeci, Księżyc za chmurami. Za chmurami szczęście schowane, Rozeszły się troszeczkę te chmurzyska, Zaczął się dla gwiazdy poranek, Dla tej naszej, kochanej, W niebieskiej koronie i te oczy wpatrzone. Niebieskie źrenice, serce bije, dusza ściska. Kocham Cię skarbie i w tym śnie, Razem z Tobą urządzam harce.

Pogięty świat

 Jakże to wszystko jest pogięte, skręcone i zależne, a światło i tak się przebija, przechodzi przez kolorowe witraże i rozszczepia się w pryzmacie. Człowiek jest taki malutki, nie może świata zmienić, a jeszcze fatalniej, kiedy nawet własnej myśli pokolorować nie może. Marzenia nie są duże, nawet małe ich po prostu już nie ma. Przekształcić ostre krawędzie w obłe, ale czy takie ma być jego życie? Obłe życie, co to za fantasmagorie, lepiej kiedy za tęczowym odbiciem, ale nie wiadomo, którym, w końcu nastanie jego ostatnia zamknięta na wyrzucony klucz chwila. W kolorach tęczy na różowe zakręty, a co kiedy kolory są brunatne albo czarniawe? Różane aleje i lawendowe tarasy. Muzyczne kolory, niebieskie dźwięki i czerwone gitary, te twoje i ulubione. Także inne myśli nieciekawe, a nawet te koloryzowane. Życie nie jest koloryzowane i nie będzie, dopóki gdzieś jest jakieś nieszczęście albo ktoś zabija jakieś życie. Dziecko na granicy lub w domu w miejscu napadniętym przez zbrodnicze reżimy...

Transgresja nocy

Trochę słońca, więcej nocy. Przejrzyste niebo, jednak chmury. Aura niepogody, drwal zabija w nocy. Ścięte głowy, niepokornej sromoty. Kije się wiją, kruki wydłubują oczy. Martwej kobiety zwłoki, serce stanęło. Na ścianie cień, zniknął przerażony. Gładka powierzchnia, liczne strony. Paragrafów wieczystych, soki przejrzyste. Piach w niebie, siarczyste mrozy. Tumany zgryzoty, nadgryzione horyzonty. Nagle się wywróciły, kamienne schody. Koniec nastąpił, zawał zamroczył. Więcej złota, żadnych radości. Aksamitne drogi, donikąd kroki. Błyszczące pozory, brunatne mroki. Wodospad tęsknoty, sznur naprężony. Sprężyna pęknięta, nie ma przygody. Skrzydła oderwane, drabina bez szczebli. Puste dziury, ściśnięte dusze. Jestestwo tonie, wronie gromy. Puchate żmije, ostre pętle. Zaciśnięte światło, pustynia trwogi. Pożogi odmęty, ukryte zakręty. Istny chaos, ostatni raz. Koniec nastąpił, nie było nic.

Słone powietrze

Słone powietrze Deszcze się wiją, mokro strasznie. Przemoknięty dzień, humory siarczyste. Słone powietrze, czarny piach. Żółte liście, zapach zapomnienia. Różowe wspomnienia, błyskawica jelenia. Podróż czeka, w głowie siekiera. Zapomnienia bal, smutny szał. Cierniste tło, poszarpane nerwy. Psychodeliczne grzyby, kolorowe sny. Marzenia wieczyste, pragnienia nieczyste. Odłożone schematy, nowe poematy. Lilie przekwitłe, baśnie nieskończone. Droga zalana, chłodem twarzy. Otwórz serce, lodem schładzane. Taniec trwogi, czas śmierci. Trwanie amoku, rodzynkowe plamy. Decyzja ostateczna, pieprzem przeniknięta. Kwasowa narracja, atramentowe oczy. Krajobraz zgrozy, wzrok mimozy. Kolejne schody, podstępne płoty. Czekam teraz, narracji mrozy.

Czekanie

Czekanie Czekam na Ciebie kochanie. Na Twoje kwiecie i oczy wpatrzone we mnie, Chciałbym oglądać wiatr we włosach Twoich, szumiące oddechy i serce kołaczące pieśni moje. Czym prędzej przyjeżdżaj, już nie musimy siedzieć w kącie za karę i pić wino za wszystkie grzechy. Świat teraz należy do nas i co z nim zrobimy, taki on już będzie. Zanuci nam piosenkę i będziemy razem tańczyć. Śpiewać zaczną ptaki na przydrożnych drzewach. Szum trawy złagodzi nasz strach i niepewność. Obudzimy się w świecie naszych marzeń. Nie w iluzorycznym świecie, tylko w naszym prawdziwym. Przytuleni do siebie po wszelkie czasy. Czasem trzeba podnieść kwiatek, żeby się otworzył. Czasem trzeba otworzyć głowę, żeby zrozumieć. Czasem trzeba serce otworzyć, żeby pokochać. Czasem trzeba życie polubić, żeby dać szczęście. Na końcu słowo czasem zamienić należy w wyraz zawsze, wtedy będziemy mogli patrzeć wiecznie we własne oczy  i kochać się bez granic. Usłyszeć Twoje humory i uśmiechy, Wszystko przed nami, Otworzyła...

Kilka moich wpisów z X, Twittera.

Kilka moich wpisów z X, tak zupełnie wyrwanych z kontekstu, ale każdy dotyczy sprawy kościoła albo religii. Przejrzyjcie moje wpisy o kościele. Kościół i jego dogmat uważam za zło. Kościół nie tylko dzieli, ale tez tworzy zło. Nie wszystko tu ujmuję, nie każdą myśl przedstawiam, ale kościoła być nie powinno. Po głębszej analizie kościół jest zbrodniczą sektą. Zło i nienawiść w imię Boga. To jest straszne, co religia robi z ludźmi. Dlaczego kościół jest legalny? Od dziecka ludziom piorą głowy, a potem takie rzeczy oglądamy. Czysta nienawiść i zło, szatan w imię Boga w nich siedzi. W sumie każdy, bo za każdym razem chodzi o jakieś przywileje. Gdyby ich nie było, żadnych korzyści, nie istniałby żaden kościół. Ludzka natura, a ludzie boga pragną, jak matkę i ojca. Czują się wtedy lepiej, bezpieczniej. Są tacy, co to wykorzystują, dlatego powstały religie. Wszystko po to, żeby czynić zło. Odrywać ludzi od codziennych obowiązków, życia i miłości. Szerzyć nienawiść i budować wrogość wobec inn...
Popłakałem się. Wyobraziłem sobie i uświadomiłem, że naprawdę mam kobietę. Wzruszyłem się tak bardzo, wydarzenie tak mną poruszyło, że chcę Cię zobaczyć i powiedzieć to do Ciebie. Nie potrafię czekać, 

Wybacz, że tak wchodzę na głowę

Wybacz, że tak wchodzę na głowę Wczorajszego wieczoru, po tym jak się rozstaliśmy, jeszcze pisać mi się chciało, aczkolwiek byłem bardzo zmęczony. Okrutnie wyczerpany, padałem, ale wciąż coś we mnie tkwiło. W środku coś się jakby iskrzyło. Nadzieja i rzeczywistość. Napisałem kilka słów, bo więcej nie mogłem, siły mi zabrakło.
Obraz
 😀czwartek, 4 stycznia 2024 23:51:07 CET Wyobraźcie sobie taki scenariusz, iż w jakiś okolicznościach ginie prezydent Duda. W kolumnę prezydencką wjeżdża ciężarówka. Tym razem to jest atak terrorystyczny z premedytacją przygotowany przez ludzi PiS, celem dezinformacji społecznej i rzekomemu zamachowi, który przygotowała opcja polityczna PO. PiS wygrywa następne wybory, ale zanim do tego dojdzie, sieją dezinformacje na cały kraj i akty terrorystyczne. Podkładają bomby w różnych miejscach, na dworcach, w metrze, w kościołach, nawet na Jasnej Górze co powoduje niepokój społeczny. Za każdy akt terrorystyczny obwiniają Donalda Tuska, w co wierzy im większość potencjalnych wyborców. Sytuacja jest nieciekawa, bo grozi nam recesja, która nadejdzie lada dzień, a oni będą przekonywać, że nieudolny Donald Tusk terroryzuje Polaków, bo sobie nie daje rady politycznie i ekonomicznie. To jest całkiem realny scenariusz. Ludzi do aktów terrorystycznych znajdą ze wschodu, doświadczonych Rosjan, któ...